Od Tye'a do Laury
Zmartwiło mnie to na początku, ale Laura zapewniała mnie, że będzie dobrze. Uważałem że to za szybko. Ale i tak Laura mnie udobruchała.
A więc reszta dnia minęła dobrze, a dzieci w szybkim tempie poznawały swoje otoczenie. Dostrzegłem, że Harry próbował lekko wzlecieć i dłużej machać skrzydłami. Byłem zdumiony, jak wszystko szybko idzie szczeniakom, bo normalnie zajmuje to kilka miesięcy...
-Lauro, dzieci są już chyba zbyt zmęczone, aby tu dłużej zostać, chodźmy do domu.
Drogę przelecieliśmy dość wysoko na niebie. Maluchom podobały się takie widoki. Gdy dolecieliśmy do domu czekała nas niespodzianka.
(Laura?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz