sobota, 22 czerwca 2013

Od Tye'a do Laury cd

Dostałem eliksir, ale czułem się coraz gorzej, nie widziałem ostro tego, co było przede mną. Jednak Diana się starała, udało się jej nawet zatrzymać drgawki i rozluźnić spięte mięśnie nóg. Chciałem już poprawy, albo umrzeć, aby Laura mogła odpocząć od tych wszystkich nieszczęść minionego miesiąca... Ale musiałem żyć dla młodych. Nagle oczy same mi się zamknęły i w ciemności zobaczyłem blask, a w nim anioła. To była Angel, która do mnie szybko podeszła i powiedziała mi tak:
-To jak, idziesz ze mną, tam będziesz miał spokój, ciszę...i mnie.-Powiedziała patrząc na mnie tęskno.
-Nie, przykro mi, ale mam na ziemi do wychowania kilka szczeniąt i do zepsucia kilka nerwów.-Odpowiedziałem z uśmiechem.
-Nie zmieniłeś się, mam nadzieję, że wyrosną na tak mądre i wierne wilki jak ty...Będę nad wami czuwać...- Mówiła.
Nagle zacząłem się bardzo szybko oddalać i nagle zobaczyłem Laurę, która była wtulona w Dianę i płakała rzewnym łzami.
-Nie martw się, ja już żyję...-Wymamrotałem zaspany.
Ona się odwróciła i przytuliła nie mocno nadal płacząc, ale że szczęścia tym razem. Nagle poczułem, że w łapie tkwią mi sześć amuletów. Od razu wiedziałem, że to one będą chronić moją rodzinę.

(Laura?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz