- W takim razie najbezpieczniej będzie podróż górą! - powiedziałam i z łuku wystrzeliłam strzałę z liną. Wbiła się wprost w lodową koronę drzewa. - No choć! - powiedziałam i zaczęłam się wspinać. Naszym oczom ukazał się niesamowity widok. Wszędzie było widać tylko lodowe drzewa, a horyzontu nie było widać ponieważ przysłaniała ją mgła. - I co teraz... - szepnęłam sama do siebie.
- Nie dość, że droga zmienia się co chwilę, to do tego w żaden sposób nie można znaleźć drogi powrotnej... To miejsce chroni nie zwykle silna magia... - powiedziała.
- Um... To znaczy? - spytałam.
- Że moja magia nam nie pomoże...
- Ale skoro Ace dał radę to przejść to ja też dam! Nie będę gorsza od chłopaka! - krzyknęłam i pobiegłam po lodowych koronach. Lisa po chwili do mnie dołączyła. Biegałyśmy długo i zdawało się, że mamy to robić wiecznie, gdy w mgle dostrzegłyśmy górę potem następną i następną... I w końcu, gdy byłyśmy na ostatnim lodowym drzewie zobaczyłyśmy piękną bramę. Oczywiście wykonaną tylko z lodu...
< Lisa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz