Czekałem przed domem Diany na jakiekolwiek wieści. nie mogłem się doczekać, co będzie, kiedy urodzi, czy młode będą zdrowe... Czy wszystkie przeżyją, ile ich będzie....Ale najważniejsze było życie Katsie. Bałem się, czy w ogóle młode przeżyją, bo to bardzo dużo czasu przed terminem. Było wielki ryzyko, ale byłem dobrej myśli.Po trzech godzinach wyszedł do mnie maż Diany, aby mi powiedzieć, że już się połóg skończył. Cały drżałem, nie wiedziałem, co robić. W końcu wszedłem do chatki. Widziałem tylko spoconą, zapłakaną, ale żywą żonę. Nic oprócz niej mnie nie obchodziło. Spytałem więc drżącym głosem:
-I co...jak?
(Katsie?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz