Szarżowałem właśnie na jednego z większych wilków, kiedy zobaczyłem drobną sylwetkę Serafin, która zmierzała w moją stronę. Jednym ruchem łapy wbiłem pazury i kły w szyję napastnika i szybko wyrwałem narządy oddechowe by po chwili biec chronić ukochaną. Pozostawiłem za sobą wilka duszącego się własną krwią i pobiegłem osłonić Serafin.
- Co ty tu robisz?!- krzyknąłem zły- A jak coś ci się stanie?! Nie wybaczę tego sobie!
- Ale Karmin!
- Nie ma ale, wracaj...- nie skończyłem bo obcy wilk z triumfalną miną zaatakował moją partnerkę. Serafin miotała się jak mogła byleby się uwolnić. Chciałem jej pomóc, ale i mnie unieruchomili zachodząc od tyłu. Zaciągnęli nas na ubocze.
- Puśćcie Serafin!- krzyczałem wściekły rwąc się do ataku. Jednak wilki które trzymały mnie nie dawały za wygraną.
- Serafin... A więc tak ma na imię nasza słodka ptaszyna.- zaśmiał się nagle jakiś tajemniczy głos dochodzący zza krzewów. Był gruby i taki mroczny. Z zarośli wyszedł spory wilk, zapewne herszt bandy. Nie miał jednego oka, a na szyi widniał charakterystyczny "X". Podszedł do Serafin i ujmując jej pyszczek powróżył raz jeszcze jej imię.
- Czyżbyś przypadkiem nie była córką Alfy... Jak jej tam... Laury?- zapytał po chwili. Wystawił pazury i wyszczerzył ostre niczym brzytwa kły. Nie mogłem patrzyć na to, że tajemnicza postać chciała zrobić krzywdę mojemu aniołowi.
- Zostaw ją!- warknąłem.
< Serafin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz