poniedziałek, 28 października 2013

Od Maggie do Kii

-Też to zauważyłam. coś tu było. Nagle przez wlot do mojej jaskini przeleciał kamień z kartką przyczepioną do niego. Drżąc rozwinęłam liścik i przeczytałam to na głos:
-Liam i Leo, koniec ziemskiej wędrówki, osiemnasta dwadzieścia na bagnach...
Nagle zimny dreszcz przeszedł mnie po plecach. Blada odwróciłam się do szlochającej wadery i łzy zaczęły cieknąć mi po oczach. Pobiegłyśmy czym prędzej do wskazanego miejsca. Z jednej strony bałam się, ale z drugiej chciałam zobaczyć, o co w tym chodzi. Gdy tam stanęłyśmy o przykazanej godzinie, ujrzałyśmy jakiegoś wilka, który zepchnął na nas dwa zawiniątka ze szmat. Gdy to coś było pod naszymi stopami, fragment tkaniny się odwinął. Widziałam tam łapę Leo. W tej chwili stanęłam w miejscu, i czekałam na śmierć. Pragnęłam tego, bo co to za życie matki bez dziecka. Moja kompanka rzuciła się nierozważnie na mordercę, ale to był jej ostatni skok. Ja tylko poznałam, że to stado wilków, z którym trwała wojna, a następnie położyłam się na ziemię i zasnęłam snem umarłym. Amen.

(KONIEC)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz