- No mi też...- myślałem.
Serafin spojrzała na mnie łobuzersko po czym złapała w garść sporą kupkę śniegu i rzuciła mi w pyszczek.
- A to za co?!- krzyknąłem. Wstałem i otrzepałem się. Serafin śmiała się w najlepsze. Kiedy wstała pchnąłem ją do zaspy żeby się odegrać. Serafin wpadła do niej, ale pociągnęła mnie za sobą. Okazało się, że zaspa przykrywa skarpę. Sturlaliśmy się na dół po miękkim puchu. Wylądowaliśmy tak nie fortunnie, że wadera leżała na mnie a nasze nosy stykały się ze sobą. Nie ukrywam było trochę niezręcznie.
< Serafin?^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz