-Masz piękną jaskinię.- powiedziałam. Chciałam zejść z grzbietu Leo, ale ten dotaszczył mnie do kępki trawy i położył tam.
-Idę coś upolować, zaraz wracam.- uśmiechnął się i pobiegł w kierunku lasu. Leżałam na trawie i zbierałam siły. Aby nabrać więcej energii wstałam i przyłożyłam łapę do skały. Moje oczy zabłysnęły i cała zaświeciłam. Odetkałam łapę i cieszyłam się moją wielką energią. W miejscu gdzie była moja łapa był teraz diament. Przyszedł Leo z bażantem w pysku. Upuścił go i powiedział:
-Tu był ten diament!?
-Nie... to przeze mnie. Po prostu taki jest efekt mojej mocy. Nabierałam energii z tej skały.- uśmiechnęłam się. Położyłam się z powrotem na kępie trawy, a Leo usiadł koło mnie. Zjedliśmy razem bażanta. Oparłam moją głowę o jego bark i zasnęłam. Obudziłam się następnego dnia w obecności Leo. Wstałam pocałowałam go w policzek i znów przyłożyłam łapę do ściany jaskini. Tym razem rozbłysnęła tam tęcza! Po chwili ponura jaskinia wyglądała przepięknie.
Leo obudził się i rozejrzał dookoła.
-Co tu tak tęczowo?- zdziwił się.
-Element zaskoczenia.- zaśmiałam się. -Chciałam cię zaskoczyć, to tylko chwilowy efekt, ale moim zdaniem jest cudownie! Hm.. może masz ochotę odwiedzić moją jaskinię?- zapytałam. Leo skinął głową i poszliśmy. Szliśmy wzdłuż plaży, a potem skręciliśmy w las. Dotarliśmy do małej zatoki, która była połączona z krótką rzeczką prowadzącą do morza. Przeskakując kilka kamieni weszłam do jaskini nad zatoczką. Leo zrobił to samo i już po chwili widział moją jaskinię.
-I co ty na to?- zapytałam uśmiechając się do niego.
<Leo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz