piątek, 20 września 2013

Od Diany CD

Przedzierałam się przez gęstą puszczę. Nie ukrywam było ciężko. Widok cały czas przesłaniały mi wielkie i ciężkie liście dzikich drzew. Nawet nie widziałam gdzie idę w pewnym momencie poczułam, że straciłam grunt pod łapami- spadłam z urwiska, którego nawet nie zauważyłam przez te liście. Krzyczałam chodź wiedziałam, że nikt mnie nie uratuje. Nagle przypomniałam sobie o naszyjniku od Ice'a. Wyciągnęłam go z torby i już miałam wypowiedzieć życzenie gdy medalion wypadł mi z łam. Straciłam go. To koniec! Zamknęłam oczy w oczekiwaniu na rychły koniec gdy poczułam silne szarpnięcie w okolicach karku. Coś złapało mnie i trzymało. Otworzyłam oczy. Trzymał mnie jakiś wilk, zapewne tutejszy. Wyciągnął mnie na półkę skalną.

- Ja, ja...- nie mogłam dojść do siebie. Całe życie przeleciało mi przed oczyma.
- Nie ma za co.- mruknął i odwrócił się by ruszyć w swoją stronę.
- Zaczekaj!- zawołałam. Wilk odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Co?- rzucił.
- Dziękuję. Gdyby nie ty...- zaczęłam ale wilk położył mi łapę na pyszczku ze słowami.
- Tak wiem co by się stało, a teraz nie przeszkadzam ci. Na pewno masz tu do zrobienia wiele rzeczy. Pewnie jesteś zwiadowcą, albo szpiegiem, albo Bóg wie czym jeszcze. Tylko spróbuj im o mnie powiedzieć to zobaczysz.- warknął.
- Jakim szpiegiem?! Jacy oni?! O czym ty do mnie mówisz?!- dziwiłam się.
- Nie udawaj.- powiedział ale już z mniejszą pewnością
- Nie udaję!- krzyczałam wilkowi prosto w twarz.- Pierwszy raz w życiu tu jestem! Nawet nie wiem jak masz na imię.
- Niech ci będzie, chodź za mną.- powiedział tajemniczo i chwytając mnie za łapę pociągną za sobą. Zaprowadził mnie do jakiejś jaskini. Wpuścił mnie pierwszą a sam zaczął się rozglądać czujnie zanim wszedł.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi?- mówiłam.
- Przysięgasz, że nic im nie powiesz o mnie?- zapytał podejrzliwie okrążając mnie.
- Tak, przyrzekam.- mówiłam chociaż nadal nie wiedziałam o co się rozchodzi.
- No to tak... Na imię mi Karmin, uciekam przed pewną watahą.- wyjaśnił krótko.
- Ale czemu uciekasz?- zapytałam
- Zabiłem młodego Alfę, ale w obronie własnego życia.- powiedział- Nikt jednak nie chce mi wierzyć, a że Skreem był jedynym dzieckiem Alf i ukochanym synem matki wysyłają za mną gońców, morderców i innych... Tylko, żeby mnie zabić. A ty co tu robisz...Wyglądasz na zagubioną.
- Jestem Diana, pochodzę z Watahy Szmaragdowych Serc.- wyjaśniłam krótko.
- Moja siostra też miała na imię Diana...- zamyślił się.
- A ja miałam brata... Miał tak samo na imię jak ty...- powiedziałam i spojrzałam na niego.- A z jakiej ty jesteś watahy?- zapytałam a w mojej głowie pojawiła się iskierka nadziei, że to właśnie on jest moim bratem... Wszystko się zgadzało... Ma na imię Karmin, i ten charakterystyczne plamki nad skrońmi...
- Wataha Śmiertelnej Ciszy, a co? Chyba nie powiesz, że...- on chyba też miał to samo na myśli co ja.
- Chyba tak...- powiedziałam.
- Ale to nie możliwe...- powiedział i spojrzał na mnie.- Moja mała Diana miała taki 'x' na prawej łapie a ty...- popatrzył na moją łapę- Ty go masz! Diana!


Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz