Poszłyśmy na "rynek" watahy. Chyba wszystkie wilki tam były. Grała muzyka i nawet śpiewał jeden z watahowych chórów.
- To jakieś święto?- zapytał Karmin.
- Nie, to normalne... Można powiedzieć, że wilki w naszej watasze dziękują za wspaniały dzień.- wyjaśniła Laura.
Chodziliśmy tak we 3 jakąś dobą godzinę. Przedstawiałam bratu członków watahy. Chyba mu się podobało.
Późną nocą rozeszliśmy się do swoich jaskiń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz