środa, 2 lipca 2014

Od Tye'a do Laury

Wróciłem. Wcześniej byłem daleko od domu, musiałem załatwić kilka spraw dotyczących sąsiednich watah i rozszerzeń terenów. Przez ten czas niestety nie widziałem się z nikim. Taka rozłąka nie zrobiła mi dobrze, tęskniłem za Laurą i dzieciakami. 
No, ale już wreszcie to wszystko dobiegło końca.
Pierwsze co zrobiłem, to przyszedłem pod dom. Nie wiedziałem jednak, jak to wszystko rozegrać, przecież nie wejdę nagle do domu, nie położę się na ziemi i nie spytam, co jest na obiad...
Szybko zdecydowałem, że polecę jeszcze szybko na łąkę i wezmę jakieś kwiatki, tak będzie to lepiej wyglądać.
Niepewnie wszedłem do domu, ale nikogo tam nie zobaczyłem. Zrobiło mi się trochę smutno, odłożyłem na bok prezent i zacząłem nad wszystkim rozmyślać. Było już dość ciemno, więc to jeszcze bardziej dało mi duże pole, by wysnuć moje chore fantazje. 
Zacząłem się wtedy zastanawiać, ile mnie ominęło i czy czasem przez tak długi okres tak śliczna samica dodatkowo na wysokiej pozycji nie poznała kogoś... Kogoś na moje miejsce.
Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem, ale obudził mnie czyiś głos dobiegający jakby z wejścia.

(Laura?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz