Przytuliłem mocno Szefirę i szepnąłem do ucha:
- Bardzo mi przykro. Ale nie smuć się już.
Szefira uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek.
Ruszyliśmy w dalszą drogę. Chciałem odwiedzić jeszcze moją jaskinię.
Weszliśmy do niej. Było tam cicho, a śnieg i sople zajęły już prawie całą przestrzeń.
- Szefiro...- dałem znak by płomieniem roztopiła przeszkody. Chwilę potem jaskinia była już czysta.
Ruszyliśmy ostrożnym krokiem, bacznie rozglądając się dookoła.
- Ta cisza jest przerażająca...- szepnęła Szefira.
Nagle lód pod jej łapami załamał się. Szefira wpadła w dół. Skoczyłem za nią.
Znaleźliśmy się w jakimś tunelu. Był on rozświetlony wieloma kryształami.
- Jak tu pięknie!- westchnęła.
< Szediro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz