Nagle zza krzewów wyskoczyła zdyszana Moon. Biegła szybko. Nie zdążyła wyhamować i wpadła z ogromnym impetem na Laurę i mnie. Wstałyśmy z ziemi i otrzepałyśmy się.
- Mamo, wilki ciemności rozpoczęły nowy atak! Idą z północy!- dyszała ciężko wadera.
-Spokojnie, Moon.- uspokajałam ją.
- Nie mamy czasu do stracenia! Biegnę powiadomić watahę! Spotkajmy się z pół godziny, Diano.- powiedziała Laura i pobiegła.
<Lauro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz