- Świetnie się spisałeś - powiedziałam całując basiora - poczekaj chwilę
Pobiegłam szybko do swojego pokoju. Wyjęłam kilka ksiąg. Chwyciłam właściwą i wróciłam z powrotem.
Zaczęłam dodawać składniki do wielkiego kotła.
Najpierw musiałam dodać łzy jednorożca. Wtedy wypas zmienił swoją barwę na błękitny. Łzy sugerowały żywioł wody. Następnym składnikiem były korzenie z drzewa figowego. One zaś symbolizowały żywioł ziemi, a po ich wrzuceniu do mikstury, barwa w kociołku zmieniła się na brązowy. Przedostatnim składnikiem były kwiaty brzoskwini, symbolizujące żywioł powietrza. Przez nie wywar zmienił się na biały. Później dodałam płomienie ognia, oznaczającego żywioł ognia. Wszystko stało się czerwone. Na końcu wlałam ostatnie krople znalezionego płynu.
Wywar nagle buchnął do góry zmieniając się w zielony.
- PADNIJ ! -krzyknęłam rzucając się na podłogę razem z Jupiterem.
Gdy wszystko się już uspokoiło podeszłam do kociołka.
- Mamy problem - powiedziałam
- Czemu ?
- Bo to nie jest zwykły środek do podpalania. Może on wywołać potężny wybuch, a w skrajnych wypadkach, jeżeli jego właściciel tak zechce, dym po nieudanym pożarze może przejąć władzę nad czyimś ciałem lub go zabić - odpowiedziałam - tego nie można zdobyć byle gdzie.
< Jupiter ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz