Spojrzałam na sprzedawce.
- Posłuchaj. Albo nam powiesz, kto to kupił, albo ja pójdę powiedzieć czym handlujesz
- Niczego mi nie udowodnisz - odparł ze złowrogim uśmiechem
- Jesteś pewien ? Przeprowadziłam pewne badanie. Okazało się, że na tej butelce są ślady twoich palców. Mam jak udowodnić to, że sprzedałeś tę miksturę.
Na obliczu sprzedawcy pojawił się strach.
< Jupiter ? >
Wyszukaj opowiadanie
sobota, 31 stycznia 2015
Od Jupitera do Moon cd
- Moi drodzy, wszystko kosztuje... - mruknął z uśmieszkiem.
- Gadaj i to zaraz! - warknąłem.
- Spokojnie, mam plan... - szepnęła do mnie Moon.
< Moon? >
- Gadaj i to zaraz! - warknąłem.
- Spokojnie, mam plan... - szepnęła do mnie Moon.
< Moon? >
wtorek, 27 stycznia 2015
Od Moon do Jupitera cd
- To dobrze się składa - powiedziałam
- Czego sobie państwo życzą ? - spytał
- Pewnych informacji.
- Informacje kosztują.
- Zapłacimy ci, jak tylko powiesz w s z y s t k o co chcemy wiedzieć - prychnęłam
- A więc słucham.
- Kto ostatnio kupił ten eliksir ? - spytałam wyciągając flakonik z dziwną substancją
- Ona jest zabroniona - odparł spokojnie
- Ale my wiemy, że to sprzedałeś. Lepiej dla ciebie, jeżeli powiesz to sam po dobroci - warknęłam
< Jupiter ? >
- Czego sobie państwo życzą ? - spytał
- Pewnych informacji.
- Informacje kosztują.
- Zapłacimy ci, jak tylko powiesz w s z y s t k o co chcemy wiedzieć - prychnęłam
- A więc słucham.
- Kto ostatnio kupił ten eliksir ? - spytałam wyciągając flakonik z dziwną substancją
- Ona jest zabroniona - odparł spokojnie
- Ale my wiemy, że to sprzedałeś. Lepiej dla ciebie, jeżeli powiesz to sam po dobroci - warknęłam
< Jupiter ? >
Od Jupitera do Moon cd
Poszliśmy we wskazanym kierunku. Na końcu wioski stał mały, nieco poniszczony sklep. Weszliśmy do niego.
- Hallooo? - powiedziałem rozglądając się po sklepie.
Z magazynku wyszła postać, przykryta ciemnym płaszczem.
- Witam. Czy tutaj sprzedaje niejaki Selettem? - spytała Moon.
- Macie go przed sobą. - odrzekł.
< Moon? >
- Hallooo? - powiedziałem rozglądając się po sklepie.
Z magazynku wyszła postać, przykryta ciemnym płaszczem.
- Witam. Czy tutaj sprzedaje niejaki Selettem? - spytała Moon.
- Macie go przed sobą. - odrzekł.
< Moon? >
piątek, 23 stycznia 2015
Od Moon do Jupitera cd
- Czy sprzedał pan ostatnio takie coś ? - spytałam pokazując sprzedawcy flakonik
- Ależ skąd ! To przecież zabronione ! - odpowiedział
W jego oczach dostrzegłam błysk zaskoczenia.
- A więc może wiesz, kto to sprzedaje ?
- NIE ! - odpowiedział za szybko
To go zdradziło.
- Lepiej nam to powiedz po dobrocie - odpowiedziałam
- Ale ja nic nie wiem.
- Sam tego chciałeś. Posłuchaj. Umiem wykryć czy ktoś mówi prawdę, czy kłamie. Za każde kłamstwo oberwiesz. Jasne ?
Pokiwał tylko nieznacznie głową.
- Sprzedałeś komuś to ?
- Nie
Prawda.
- A toś ostatnio to kupował ?
- Nie.
Kłamstwo . Oberwał mocnym ciosem w brzuch.
- Tak ! Tak
- Wiesz to to ?
- Nie
Prawda
- A kto to sprzedał ?
- Nie wiem
Kłamstwo. Kolejny cios w brzuch.
- Selettem ! Sprzedaje w sklepiku na końcu wioski ! - odpowiedział szybko, zwijając się z bólu.
- Dziękuję za miłą rozmowę - uśmiechnęłam się i wyszłam.
< Jupiter ? >
- Ależ skąd ! To przecież zabronione ! - odpowiedział
W jego oczach dostrzegłam błysk zaskoczenia.
- A więc może wiesz, kto to sprzedaje ?
- NIE ! - odpowiedział za szybko
To go zdradziło.
- Lepiej nam to powiedz po dobrocie - odpowiedziałam
- Ale ja nic nie wiem.
- Sam tego chciałeś. Posłuchaj. Umiem wykryć czy ktoś mówi prawdę, czy kłamie. Za każde kłamstwo oberwiesz. Jasne ?
Pokiwał tylko nieznacznie głową.
- Sprzedałeś komuś to ?
- Nie
Prawda.
- A toś ostatnio to kupował ?
- Nie.
Kłamstwo . Oberwał mocnym ciosem w brzuch.
- Tak ! Tak
- Wiesz to to ?
- Nie
Prawda
- A kto to sprzedał ?
- Nie wiem
Kłamstwo. Kolejny cios w brzuch.
- Selettem ! Sprzedaje w sklepiku na końcu wioski ! - odpowiedział szybko, zwijając się z bólu.
- Dziękuję za miłą rozmowę - uśmiechnęłam się i wyszłam.
< Jupiter ? >
Od Jupitera do Moon cd
Poszliśmy więc do pobliskiego sklepu z eliksirami i magicznymi przedmiotami.
< Moon? Totalny brak weny. >
< Moon? Totalny brak weny. >
wtorek, 20 stycznia 2015
Od Moon do Jupitera cd
- Musimy dowiedzieć się do kogo należy i jakie są jego plany i to jak najszybciej - powiedziałam
- Ale jak ?
- Musimy coś wymyślić. Dowiedzmy się gdzie można to kupić. Może się czegoś dowiemy.
< Jupiter ? >
- Ale jak ?
- Musimy coś wymyślić. Dowiedzmy się gdzie można to kupić. Może się czegoś dowiemy.
< Jupiter ? >
piątek, 16 stycznia 2015
Od Moon do Jupitera cd
- Świetnie się spisałeś - powiedziałam całując basiora - poczekaj chwilę
Pobiegłam szybko do swojego pokoju. Wyjęłam kilka ksiąg. Chwyciłam właściwą i wróciłam z powrotem.
Zaczęłam dodawać składniki do wielkiego kotła.
Najpierw musiałam dodać łzy jednorożca. Wtedy wypas zmienił swoją barwę na błękitny. Łzy sugerowały żywioł wody. Następnym składnikiem były korzenie z drzewa figowego. One zaś symbolizowały żywioł ziemi, a po ich wrzuceniu do mikstury, barwa w kociołku zmieniła się na brązowy. Przedostatnim składnikiem były kwiaty brzoskwini, symbolizujące żywioł powietrza. Przez nie wywar zmienił się na biały. Później dodałam płomienie ognia, oznaczającego żywioł ognia. Wszystko stało się czerwone. Na końcu wlałam ostatnie krople znalezionego płynu.
Wywar nagle buchnął do góry zmieniając się w zielony.
- PADNIJ ! -krzyknęłam rzucając się na podłogę razem z Jupiterem.
Gdy wszystko się już uspokoiło podeszłam do kociołka.
- Mamy problem - powiedziałam
- Czemu ?
- Bo to nie jest zwykły środek do podpalania. Może on wywołać potężny wybuch, a w skrajnych wypadkach, jeżeli jego właściciel tak zechce, dym po nieudanym pożarze może przejąć władzę nad czyimś ciałem lub go zabić - odpowiedziałam - tego nie można zdobyć byle gdzie.
< Jupiter ? >
Pobiegłam szybko do swojego pokoju. Wyjęłam kilka ksiąg. Chwyciłam właściwą i wróciłam z powrotem.
Zaczęłam dodawać składniki do wielkiego kotła.
Najpierw musiałam dodać łzy jednorożca. Wtedy wypas zmienił swoją barwę na błękitny. Łzy sugerowały żywioł wody. Następnym składnikiem były korzenie z drzewa figowego. One zaś symbolizowały żywioł ziemi, a po ich wrzuceniu do mikstury, barwa w kociołku zmieniła się na brązowy. Przedostatnim składnikiem były kwiaty brzoskwini, symbolizujące żywioł powietrza. Przez nie wywar zmienił się na biały. Później dodałam płomienie ognia, oznaczającego żywioł ognia. Wszystko stało się czerwone. Na końcu wlałam ostatnie krople znalezionego płynu.
Wywar nagle buchnął do góry zmieniając się w zielony.
- PADNIJ ! -krzyknęłam rzucając się na podłogę razem z Jupiterem.
Gdy wszystko się już uspokoiło podeszłam do kociołka.
- Mamy problem - powiedziałam
- Czemu ?
- Bo to nie jest zwykły środek do podpalania. Może on wywołać potężny wybuch, a w skrajnych wypadkach, jeżeli jego właściciel tak zechce, dym po nieudanym pożarze może przejąć władzę nad czyimś ciałem lub go zabić - odpowiedziałam - tego nie można zdobyć byle gdzie.
< Jupiter ? >
Od Jupitera do Moon cd
- Już lecę, księżniczko! - powiedziałem i pobiegłem szukać potrzebnych składników. - Dobra. Co było pierwsze...? Aha, korzeń drzewa figowego. - mówiłem sam do siebie. - Tylko gdzie ja znajdę drzewo figowe...?
Zacząłem rozglądać się po okolicy. Niedaleko był sad z różnorodnymi drzewami. Bez problemu znalazłem drzewo figowe i odgryzłem kilka korzeni, które potem włożyłem do torby, którą miałem ze sobą.
- Gotowe. Teraz kwiat brzoskwini.
Zacząłem rozglądać się po sadzie, aż w końcu znalazłem brzoskwinię. Zerwałem małą gałązkę, na której rosły 4 kwiatki i również włożyłem do torby.
- Hmmm... Gdzie mogę znaleźć łzę jednorożca? - myślałem na głos.
- Jednorożce? Mam ich pełno! - odpowiedział ktoś.
Odwróciłem się.
- A kim jesteś? - spytałem.
- Hodowcą jednorożców. Nazywam się Keehl.
- Ciekawe. Czy wszystkie Amamimo mają takie dziwne imiona?
- Ej... - stworek zgromił mnie wzrokiem.
- Sorry... To mógłbyś mnie zabrać do swoich jednorożców? - zapytałem.
- Jasne! Ale nie obrażaj więcej naszych imion...
Poszliśmy. "Dom" Keehl'a był niedaleko. Przed nim była wielka "łąka", na której pasły się jednorożce.
- Musisz któremuś opowiedzieć jakąś wzruszającą historię. - podpowiedział Keehl.
Podszedłem więc do najbliższego jednorożca i zacząłem opowiadać pierwszą lepszą wzruszającą historię. Gdy skończyłem, jednorożec zaczął płakać. Złapałem trochę łez do buteleczki i wsadziłem ją do torby.
- Dziękuję, Keehl! Do zobaczenia! - pożegnałem się i poszedłem dalej. - Ostatni składnik to płomienie ognia. Hmmm... No jasne! Ogniste wróżki na pewno mi pomogą!
Ruszyłem do pobliskiego lasu. Niedługo zajęło mi znalezienie wioski ognistych wróżek.
- Witajcie! - powiedziałem. - Czy mogłybyście użyczyć mi kilka płomieni ognia?
- Kim jesteś? - spytała przywódczyni.
- Jupiter z Watahy Szmaragdowych Serc.
- Mamy ognia pod dostatkiem. Nie widzę nic przeciwko temu, aby podarować ci go trochę. - powiedziała.
Wróżka podleciała do głównego źródła ognia i zanurzyła w nim małą ognioodporną buteleczkę. Potem wróciła i wręczyła mi fiolkę, którą potem włożyłem do swojej torby.
- Dziękuję. Żegnajcie! - powiedziałem i wróciłem do Moon. - Hej, mam wszystkie składniki. - podałem jej swoją torbę.
< Moon? >
Zacząłem rozglądać się po okolicy. Niedaleko był sad z różnorodnymi drzewami. Bez problemu znalazłem drzewo figowe i odgryzłem kilka korzeni, które potem włożyłem do torby, którą miałem ze sobą.
- Gotowe. Teraz kwiat brzoskwini.
Zacząłem rozglądać się po sadzie, aż w końcu znalazłem brzoskwinię. Zerwałem małą gałązkę, na której rosły 4 kwiatki i również włożyłem do torby.
- Hmmm... Gdzie mogę znaleźć łzę jednorożca? - myślałem na głos.
- Jednorożce? Mam ich pełno! - odpowiedział ktoś.
Odwróciłem się.
- A kim jesteś? - spytałem.
- Hodowcą jednorożców. Nazywam się Keehl.
- Ciekawe. Czy wszystkie Amamimo mają takie dziwne imiona?
- Ej... - stworek zgromił mnie wzrokiem.
- Sorry... To mógłbyś mnie zabrać do swoich jednorożców? - zapytałem.
- Jasne! Ale nie obrażaj więcej naszych imion...
Poszliśmy. "Dom" Keehl'a był niedaleko. Przed nim była wielka "łąka", na której pasły się jednorożce.
- Musisz któremuś opowiedzieć jakąś wzruszającą historię. - podpowiedział Keehl.
Podszedłem więc do najbliższego jednorożca i zacząłem opowiadać pierwszą lepszą wzruszającą historię. Gdy skończyłem, jednorożec zaczął płakać. Złapałem trochę łez do buteleczki i wsadziłem ją do torby.
- Dziękuję, Keehl! Do zobaczenia! - pożegnałem się i poszedłem dalej. - Ostatni składnik to płomienie ognia. Hmmm... No jasne! Ogniste wróżki na pewno mi pomogą!
Ruszyłem do pobliskiego lasu. Niedługo zajęło mi znalezienie wioski ognistych wróżek.
- Witajcie! - powiedziałem. - Czy mogłybyście użyczyć mi kilka płomieni ognia?
- Kim jesteś? - spytała przywódczyni.
- Jupiter z Watahy Szmaragdowych Serc.
- Mamy ognia pod dostatkiem. Nie widzę nic przeciwko temu, aby podarować ci go trochę. - powiedziała.
Wróżka podleciała do głównego źródła ognia i zanurzyła w nim małą ognioodporną buteleczkę. Potem wróciła i wręczyła mi fiolkę, którą potem włożyłem do swojej torby.
- Dziękuję. Żegnajcie! - powiedziałem i wróciłem do Moon. - Hej, mam wszystkie składniki. - podałem jej swoją torbę.
< Moon? >
środa, 14 stycznia 2015
Od Moon do Karibu cd
Powoli zaczęłam odzyskiwać przytomność. Zaczęłam wolno wstawać. Kręciło mi się w głowie.
- Nic ci nie jest ? - usłyszałam głos Karibu
- Nie...Nie
Zaczęłam rozglądać się po jaskini. Bałam się, że łowca uciekł, albo zginął. Na razie musi pozostać przy życiu. Spostrzegłam go w rogu jaskini. Był cały oplątany ciemnymi pętami.
- Co się stało ? - spytała
- Ja.... Nic... To nic....
- Jak nic ? Byłaś N i e p r z y t o m n a. To dla ciebie n i c ?
- To nic szczególnego
- Moon co się dzieje ? Powiedz mi.
- Ehh.... niech ci będzie. Wkurzyłam się. Przestałam kontrolować swoją moc i wywołałam wichurę w jaskini. Ostatnio mam problemy ze swoją mocą. Nie mogę nad nią zapanować. Nie mogę jej już kontrolować.
< Karibu ? >
- Nic ci nie jest ? - usłyszałam głos Karibu
- Nie...Nie
Zaczęłam rozglądać się po jaskini. Bałam się, że łowca uciekł, albo zginął. Na razie musi pozostać przy życiu. Spostrzegłam go w rogu jaskini. Był cały oplątany ciemnymi pętami.
- Co się stało ? - spytała
- Ja.... Nic... To nic....
- Jak nic ? Byłaś N i e p r z y t o m n a. To dla ciebie n i c ?
- To nic szczególnego
- Moon co się dzieje ? Powiedz mi.
- Ehh.... niech ci będzie. Wkurzyłam się. Przestałam kontrolować swoją moc i wywołałam wichurę w jaskini. Ostatnio mam problemy ze swoją mocą. Nie mogę nad nią zapanować. Nie mogę jej już kontrolować.
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
Usłyszałam jakieś krzyki, po czym szum wiatru. Bez zwłoki weszłam do jaskini i zobaczyłam, że Moon leży nieprzytomna na ziemi, a łowca jest w rogu jaskini. Spojrzałam na niego i spytałam złowrogim głosem :
- Co jej zrobiłeś?
- On sama sobie to zrobiła - powiedział
- Jak wolisz - powiedziałam oplatając do mrocznymi pętami.
- Co do ... - zaczął, ale nie zdążył skończyć, bo pęta oplotły mu usta
- Poczekamy mam dużo czasu. - powiedziałam
<Moon?>
- Co jej zrobiłeś?
- On sama sobie to zrobiła - powiedział
- Jak wolisz - powiedziałam oplatając do mrocznymi pętami.
- Co do ... - zaczął, ale nie zdążył skończyć, bo pęta oplotły mu usta
- Poczekamy mam dużo czasu. - powiedziałam
<Moon?>
Od Moon do Karibu cd
Weszłam do jaskini. Łowca spojrzał się na mnie podejrzliwie. Zaczął się chyba zastanawiać co od niego chcemy. Postanowiłam więc nie trzymać go dłużej w niepewności.
- Dlaczego łapiecie stworzenia takie jak ja ?
Cisza.
- Jeżeli mi nie odpowiesz, zaraz przyjdzie tutaj moja przyjaciółka, która już nie będzie tak miała jak ja
Cisza.
- Daję ci szansę przeżycia
Cisza.
- Jak sobie chcesz. Szkoda. Myślę, że te palce jeszcze by ci się przydały - odwróciłam się i już chciałam iść, kiedy :
- Nic wam nie powiem - odpowiedział oschłym głosem
- Widzę, że ktoś tu potrafi mówić. A więc od początku. Czego od nas chcecie ?
- Nie wasz interes !
- Widzisz i tu się mylisz. Nie pozwolę aby ktoś tak traktował istoty takie jak ja ! - odpowiedziałam
- Nie interesuje mnie tu. Nie interesuje mnie wasz los. Nie jesteście nic warte
Wkurzyłam się. W jaskini zaczął panować huragan. Wiatr wiał z niesamowitą prędkością, a ja stałam w centrum nawałnicy. Więzień prawie zaczął latać dookoła.
- NIGDY DO NAS TAK NIE MÓW ! - wrzasnęłam. Mój głos był inny, zmieniony.
Nie wiedziałam co się dzieje. Nigdy nie czułam takiej mocy. Choć ostatnio muszę przyznać, że mam problemy z jej kontrolowaniem.
Co się ze mną dzieje ?
Nie pamiętam co było dalej. Zużyłam całą moc. Byłam wyczerpana. Wiatr ucichł, a ja upadłam na ziemię. Straciłam przytomność.
< Karibu ? >
- Dlaczego łapiecie stworzenia takie jak ja ?
Cisza.
- Jeżeli mi nie odpowiesz, zaraz przyjdzie tutaj moja przyjaciółka, która już nie będzie tak miała jak ja
Cisza.
- Daję ci szansę przeżycia
Cisza.
- Jak sobie chcesz. Szkoda. Myślę, że te palce jeszcze by ci się przydały - odwróciłam się i już chciałam iść, kiedy :
- Nic wam nie powiem - odpowiedział oschłym głosem
- Widzę, że ktoś tu potrafi mówić. A więc od początku. Czego od nas chcecie ?
- Nie wasz interes !
- Widzisz i tu się mylisz. Nie pozwolę aby ktoś tak traktował istoty takie jak ja ! - odpowiedziałam
- Nie interesuje mnie tu. Nie interesuje mnie wasz los. Nie jesteście nic warte
Wkurzyłam się. W jaskini zaczął panować huragan. Wiatr wiał z niesamowitą prędkością, a ja stałam w centrum nawałnicy. Więzień prawie zaczął latać dookoła.
- NIGDY DO NAS TAK NIE MÓW ! - wrzasnęłam. Mój głos był inny, zmieniony.
Nie wiedziałam co się dzieje. Nigdy nie czułam takiej mocy. Choć ostatnio muszę przyznać, że mam problemy z jej kontrolowaniem.
Co się ze mną dzieje ?
Nie pamiętam co było dalej. Zużyłam całą moc. Byłam wyczerpana. Wiatr ucichł, a ja upadłam na ziemię. Straciłam przytomność.
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
- Zamknij się! - wrzasnęłam
-Teraz na chwilę wyjdziemy, a jak zaczniesz wrzeszczeć to będę odrywać Ci palec za każdy wrzask jasne?! - warknęłam
Skutek był natychmiastowy, bo stwór przestał wrzeszczeć. Wyszłyśmy z Moon na dwór.
- Kto pierwszy ty, czy ja? - spytałam
- Ja - odparła Moon
- Dobra jak się czegoś dowiesz to dasz mi znać - powiedziałam
<Moon? >
-Teraz na chwilę wyjdziemy, a jak zaczniesz wrzeszczeć to będę odrywać Ci palec za każdy wrzask jasne?! - warknęłam
Skutek był natychmiastowy, bo stwór przestał wrzeszczeć. Wyszłyśmy z Moon na dwór.
- Kto pierwszy ty, czy ja? - spytałam
- Ja - odparła Moon
- Dobra jak się czegoś dowiesz to dasz mi znać - powiedziałam
<Moon? >
Od Moon do Karibu cd
- Czemu nie - odpowiedziałam
Nasz gość zaczął się powoli budzić. Gdy nas zobaczył chciał od razu się na nas rzucić, ale nie mógł. Gdy jeszcze był nieprzytomny związałyśmy mu ręce w kostkach i nadgarstkach. Więc leżąc teraz nie mógł nam nic zrobić.
- Macie mnie wypuścić ! - zaczął wrzeszczeć
< Karibu ? >
Nasz gość zaczął się powoli budzić. Gdy nas zobaczył chciał od razu się na nas rzucić, ale nie mógł. Gdy jeszcze był nieprzytomny związałyśmy mu ręce w kostkach i nadgarstkach. Więc leżąc teraz nie mógł nam nic zrobić.
- Macie mnie wypuścić ! - zaczął wrzeszczeć
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
Przerosłyśmy rannego w odległe miejsce, do jakiejś jaskini:
Zadałam pytanie Moon:
- Zabawimy się nim?
- Co masz na myśli? - spytała Moon
- No ... dobry i zły glina - powiedziałam
- Co? - spytała Moon
- No ja będę złym policjantem, a ty dobrym - wyjaśniłam
<Moon?>
Zadałam pytanie Moon:
- Zabawimy się nim?
- Co masz na myśli? - spytała Moon
- No ... dobry i zły glina - powiedziałam
- Co? - spytała Moon
- No ja będę złym policjantem, a ty dobrym - wyjaśniłam
<Moon?>
wtorek, 13 stycznia 2015
Od Moon do Karibu cd
Gdy wróciłyśmy na pole walki zobaczyłyśmy, że większości ciał nie ma. Zaczęłyśmy się zastanawiać co się musiało wydarzyć, kiedy dostrzegłyśmy, że jedno z ciał zamienia się w pył i odlatuje.
- A więc moja teoria się sprawdziła - powiedziała cicho Karibu
- Co ?
- Nieważne
Usłyszałyśmy jakiś jęk. Podeszłyśmy w stronę z której dochodził dźwięk. Okazało się, że jeden z łowcy żyje. Został tylko ranny od mojej strzały.
Przesłuchajmy go. Może coś nam powie - powiedziałam Karibu w myślach
Dobrze, ale gdzie go zabierzemy ? Chyba nie do jaskini, gdzie znajduje się to stworzenie
Nie. Coś wymyślimy.
Więc wzięłyśmy rannego i zanosiłyśmy w odległe, bezpieczne miejsce.
< Karibu ? >
- A więc moja teoria się sprawdziła - powiedziała cicho Karibu
- Co ?
- Nieważne
Usłyszałyśmy jakiś jęk. Podeszłyśmy w stronę z której dochodził dźwięk. Okazało się, że jeden z łowcy żyje. Został tylko ranny od mojej strzały.
Przesłuchajmy go. Może coś nam powie - powiedziałam Karibu w myślach
Dobrze, ale gdzie go zabierzemy ? Chyba nie do jaskini, gdzie znajduje się to stworzenie
Nie. Coś wymyślimy.
Więc wzięłyśmy rannego i zanosiłyśmy w odległe, bezpieczne miejsce.
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
- Wiesz o co może chodzić? - spytała Moon
- Niezbyt, ale możemy podejść do tych których zabiłyśmy - odparłam
- ok - powiedziała Moon
Poszłyśmy do tamtej jaskini. Nie byłam pewna, czy ciała tam jeszcze leżą, bo skoro to nie są zwykli ludzie to ich ciała mogą znikać.
<Moon?>
- Niezbyt, ale możemy podejść do tych których zabiłyśmy - odparłam
- ok - powiedziała Moon
Poszłyśmy do tamtej jaskini. Nie byłam pewna, czy ciała tam jeszcze leżą, bo skoro to nie są zwykli ludzie to ich ciała mogą znikać.
<Moon?>
sobota, 10 stycznia 2015
Od Moon do Karibu cd
Stworzenie tylko lekko się uśmiechnęło, ale w jego oczach dało się zauważyć błysk strachu. Wiedziałam, że muszę, że musimy pomóc tym stworzeniem. Nie poddam się, choćby nie wiem co. Miałyśmy już odejść z Karibu, aby obmyślić plan, kiedy stworzenie odezwało się :
- Uważajcie na siebie. To nie są ludzie. Oni nie są zwykłymi ludźmi - powiedziało
Spojrzałyśmy po sobie nie pewnie.
< Karibu ? >
- Uważajcie na siebie. To nie są ludzie. Oni nie są zwykłymi ludźmi - powiedziało
Spojrzałyśmy po sobie nie pewnie.
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
- Wiesz nie jestem pewna czy ona jest bezpieczna - powiedziałam
Łowcy akurat wyszli zapewne po następne stworzenia. W tym czasie podeszłam do hipogryfa na łańcuchu i spytałam go:
- Jakiej techniki oni używają?
- Kilku z nich podchodzi do nas od tyłu i rzuca bolami na sznurach w skrzydła i łapy. Potem zakuwają w łańcuchy, a później odurzają jakimiś środkami, próbują nam złamać ducha.
- Spróbujemy wam pomóc - powiedziała Moon
- dziękuje - odparło stworzenie
<Moon?>
Łowcy akurat wyszli zapewne po następne stworzenia. W tym czasie podeszłam do hipogryfa na łańcuchu i spytałam go:
- Jakiej techniki oni używają?
- Kilku z nich podchodzi do nas od tyłu i rzuca bolami na sznurach w skrzydła i łapy. Potem zakuwają w łańcuchy, a później odurzają jakimiś środkami, próbują nam złamać ducha.
- Spróbujemy wam pomóc - powiedziała Moon
- dziękuje - odparło stworzenie
<Moon?>
piątek, 9 stycznia 2015
Od Moon do Karibu cd
- Zostawiłyśmy je w tamtej jaskini, pamiętasz ? - odpowiedziałam.
Nie wiedziałam co chodzi waderze po głowie. Minęła chwila ciszy. Karibu zastanawiała się nad czymś.
- O co chodzi ? -spytałam wreszcie
< Karibu ? >
Nie wiedziałam co chodzi waderze po głowie. Minęła chwila ciszy. Karibu zastanawiała się nad czymś.
- O co chodzi ? -spytałam wreszcie
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
- Wiesz proponuje dowiedzieć się jaką mają taktykę - powiedziałam podchodząc do stojącego najbliżej stworzenia
Łowcy właśnie odeszli, zapewne po następne stworzenia. Wtedy sobie o czymś przypomniałam, podeszłam do Moon.
- Moon... Gdzie jest to stworzenie które uratowaliśmy - spytałam
<Moon?>
Łowcy właśnie odeszli, zapewne po następne stworzenia. Wtedy sobie o czymś przypomniałam, podeszłam do Moon.
- Moon... Gdzie jest to stworzenie które uratowaliśmy - spytałam
<Moon?>
środa, 7 stycznia 2015
Od Moon do Karibu cd
- A więc musimy ich powstrzymać - odpowiedziałam i już chciałam ich zaatakować, kiedy wadera mnie powstrzymała.
- Zaczeka. Musimy coś wymyślić. Jeżeli tych powstrzymamy, przyjdą kolejni - odpowiedziała
- No tak.... a więc co robimy ?
< Karibu ? >
- Zaczeka. Musimy coś wymyślić. Jeżeli tych powstrzymamy, przyjdą kolejni - odpowiedziała
- No tak.... a więc co robimy ?
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
Właśnie nadszedł odpowiedni moment, ale Moon zagapiła się na to wszystko co się działo.Na szczęście dla nas łowcy nas nie zauważyli. Ponownie weszłyśmy w krzaki, powiedziałam:
- Spróbuje opętać kogoś z nich.
- Dobra - odparła Moon
Weszłam do umysłu pierwszego z nich, by przeczytać jakie mają zamiary.
- Moon - powiedziałam - Oni chcą wyłapać wszystkie magiczne stworzenia.
<Moon?>
- Spróbuje opętać kogoś z nich.
- Dobra - odparła Moon
Weszłam do umysłu pierwszego z nich, by przeczytać jakie mają zamiary.
- Moon - powiedziałam - Oni chcą wyłapać wszystkie magiczne stworzenia.
<Moon?>
niedziela, 4 stycznia 2015
Od Moon do Karibu cd
- To straszne - powiedziałam rozglądając się po obozowisku.
Karibu chciała już wyjść, kiedy ją powstrzymałam.
- Poczekaj. Wykorzystamy odpowiedni moment
- A kiedy nastąpi ?
Usłyszałyśmy jakieś poruszenie w obozowisku. Właśnie przynieśli nowe smoki.
- Chyba właśnie nadszedł nasz moment.
Karibu chciała coś powiedzieć, ale przerwały im krzyki łowców. Jeden ze smoków wyrwał się spod kontroli i zaczął ziać wszędzie ogniem :
- Szybko - krzyknęła Karibu.
Ja przez przypadek zagapiłam się w to wszystko. Łowcy nie zauważyli nas, na nasze szczęście.
< Karibu ? >
Karibu chciała już wyjść, kiedy ją powstrzymałam.
- Poczekaj. Wykorzystamy odpowiedni moment
- A kiedy nastąpi ?
Usłyszałyśmy jakieś poruszenie w obozowisku. Właśnie przynieśli nowe smoki.
- Chyba właśnie nadszedł nasz moment.
Karibu chciała coś powiedzieć, ale przerwały im krzyki łowców. Jeden ze smoków wyrwał się spod kontroli i zaczął ziać wszędzie ogniem :
- Szybko - krzyknęła Karibu.
Ja przez przypadek zagapiłam się w to wszystko. Łowcy nie zauważyli nas, na nasze szczęście.
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
Zaczęłyśmy szybko biec w kierunku obozowiska łowców. Gdy znalazłyśmy się trzysta metrów od niego zaczęłyśmy się powoli skradać. Byłyśmy 10 metrów od obozu wychyliłam się z krzaków, zobaczyłam zwierzęta w klatkach i na łańcuchach:
<Moon?>
<Moon?>
Od Moon do Karibu cd
- Podejrzewam, że w ich obozowisku jest ich więcej - odpowiedziałam
- A więc musimy uważać i jakoś się ich pozbyć.
Zaczęłyśmy szybko biec w kierunku obozowiska łowców. Gdy znalazłyśmy się trzysta metrów od niego zaczęłyśmy się powoli skradać.
< Karibu ? >
- A więc musimy uważać i jakoś się ich pozbyć.
Zaczęłyśmy szybko biec w kierunku obozowiska łowców. Gdy znalazłyśmy się trzysta metrów od niego zaczęłyśmy się powoli skradać.
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
Moon coś za mną krzyczała, ale ja już jej nie słyszałam, gdyż zagłębiłam się w ogniu walki. Rzuciłam się z mieczem na pierwszego z brzegu przeciwnika. Po chwili leżał na ziemi rzucając się w przed śmiertelnych konwulsjach. Kilku łowców padło od strzał Moon. Po godzinie było już po wszystkim.
- Musimy jeszcze uwolnić inne stworzenia - powiedziałam
- Masz racje - odparła
- Podejrzewam, że mają klatki anty magiczne.
<Moon?>
- Musimy jeszcze uwolnić inne stworzenia - powiedziałam
- Masz racje - odparła
- Podejrzewam, że mają klatki anty magiczne.
<Moon?>
Od Moon do Karibu cd
- Postaram się zmniejszyć ich liczbę o połowę zanim dojdzie do walki. To powinno dać nam przewagę - powiedziałam
Przyszykowałam swój łuk :
Wyjęłam jedną ze strzał z kołczanu
Naciągnęłam cięciwę i wystrzeliłam pierwszą strzałę. Zaraz po niej w mgnieniu oka poleciały trzy kolejne. Usłyszałyśmy zduszony krzyk. Na cztery strzały dwie trafiły. Nie taki zły wynik, ale też nie dobry. Reszta gdy zobaczyła swoich rannych towarzyszy szybko upadła na ziemię chroniąc się przed strzałami. Jednak na nic im to się nie zdało. Byli na otwartej przestrzeni, więc widziałam ich jak na patelni. Karibu już chciała iść.
- Poczekaj. Jeszcze trochę ich postraszę strzałami - trzy kolejne strzały przeszyły powietrze i wszystkie trafiły celu.
Jeszcze chwilę odczekałam po czym Karibu pobiegła do boju.
- Będę cię osłaniać. Potem do ciebie dołączę - krzyknęłam za nią i znów zaczęłam ostrzeliwać wroga.
< Karibu ? >
Przyszykowałam swój łuk :
Wyjęłam jedną ze strzał z kołczanu
Naciągnęłam cięciwę i wystrzeliłam pierwszą strzałę. Zaraz po niej w mgnieniu oka poleciały trzy kolejne. Usłyszałyśmy zduszony krzyk. Na cztery strzały dwie trafiły. Nie taki zły wynik, ale też nie dobry. Reszta gdy zobaczyła swoich rannych towarzyszy szybko upadła na ziemię chroniąc się przed strzałami. Jednak na nic im to się nie zdało. Byli na otwartej przestrzeni, więc widziałam ich jak na patelni. Karibu już chciała iść.
- Poczekaj. Jeszcze trochę ich postraszę strzałami - trzy kolejne strzały przeszyły powietrze i wszystkie trafiły celu.
Jeszcze chwilę odczekałam po czym Karibu pobiegła do boju.
- Będę cię osłaniać. Potem do ciebie dołączę - krzyknęłam za nią i znów zaczęłam ostrzeliwać wroga.
< Karibu ? >
Od Moon do Jupitera cd
- Korzeń drzewa Figowego, Kwiat brzoskwini, Łzę jednorożca i kilka płomieni ognia - odpowiedziałam przypominając sobie składniki potrzebne do przygotowania odpowiedniej "mikstury"
Basior wszystko zanotował i poszedł, a ja w tym czasie przygotowałam odpowiedni sprzęt laboratoryjny.
< Jupiter ? >
Basior wszystko zanotował i poszedł, a ja w tym czasie przygotowałam odpowiedni sprzęt laboratoryjny.
< Jupiter ? >
Od Kari bu do Moon cd
Przygotowywałam się do walki, Moon poszła na górę. Stworzyłam sobie miecz, po czym podeszłam do Moon.
- Czym będziesz walczyć? - spytałam
- Będę strzelać z łuku - odparła Moon
Spojrzałam w stronę zbliżającego się dymu.
- Jest ich około 12 - powiedziałam
<Moon?>
- Czym będziesz walczyć? - spytałam
- Będę strzelać z łuku - odparła Moon
Spojrzałam w stronę zbliżającego się dymu.
- Jest ich około 12 - powiedziałam
<Moon?>
Od Jupitera do Moon cd
- Musimy jakoś to zbadać. - powiedziałem. - Wiesz może gdzie tu jest ktoś, kto nam pomoże?
- Nie. Sami to zbadamy. - odrzekła wadera.
- Ale jak? - zdziwiłem się.
- Uczyłam się kiedyś... Ale potrzebne będzie mi kilka rzeczy, które na pewno znajdziemy w okolicy.
- Jakie? Poszukam. - rzekłem.
< Moon? >
- Nie. Sami to zbadamy. - odrzekła wadera.
- Ale jak? - zdziwiłem się.
- Uczyłam się kiedyś... Ale potrzebne będzie mi kilka rzeczy, które na pewno znajdziemy w okolicy.
- Jakie? Poszukam. - rzekłem.
< Moon? >
piątek, 2 stycznia 2015
Od Moon do Karibu cd
Usłyszałam czyjeś kroki przed jaskinią. Szybko wstałam. Na szczęście okazało się, że to Karibu.
- Już minęły 4 godziny ? - spytałam
- Nie.
- To o co chodzi ?
- W oddali widać dym. Coś lub ktoś się do nas zbliża - odpowiedziała
- Dobrze. Przygotuj się. Może czekać nas walka.
Zaczęłam się przygotowywać. Weszłam na szczyt góry, czekając aż się zbliżą. Umiem strzelać z łuku. Moja siostra Lisa mnie tego nauczyła. Postanowiłam trochę zmniejszyć liczebność zbliżającej się grupy. Karibu w tym czasie przygotowuje się do walki.
< Karibu ? >
- Już minęły 4 godziny ? - spytałam
- Nie.
- To o co chodzi ?
- W oddali widać dym. Coś lub ktoś się do nas zbliża - odpowiedziała
- Dobrze. Przygotuj się. Może czekać nas walka.
Zaczęłam się przygotowywać. Weszłam na szczyt góry, czekając aż się zbliżą. Umiem strzelać z łuku. Moja siostra Lisa mnie tego nauczyła. Postanowiłam trochę zmniejszyć liczebność zbliżającej się grupy. Karibu w tym czasie przygotowuje się do walki.
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
Moon wzięła pierwszą wartę, więc musiałam się wyspać. Szybko zasnęłam i się nawet nie połapałam się kiedy te 4 godziny minęły. Czując czyjąś obecność poza śpiącym stworzeniem, na szczęście to była Moon która przyszłą mnie zbudzić.
- O! Już nie śpisz. - powiedziała
- No przed chwilą wstałam. - powiedziałam - To idę!
Wyszłam z jaskini i skierowałam się na wzgórze. Przez 2 godziny nic się nie działo, ale później zauważyłam dym w oddali.
<Moon?>
- O! Już nie śpisz. - powiedziała
- No przed chwilą wstałam. - powiedziałam - To idę!
Wyszłam z jaskini i skierowałam się na wzgórze. Przez 2 godziny nic się nie działo, ale później zauważyłam dym w oddali.
<Moon?>
Od Moon do Karibu cd
- Musimy tam iść - powiedziałam
- Dokładnie
- Wyruszymy jutro przed świtem. Teraz się wyśpijmy - powiedziałam - dobrze też byłoby, abyśmy na zmianę pilnowały terenów przed jaskinią, aby nikt nas nie zaskoczył. Będziemy zmieniać się co cztery godziny. Wezmę pierwszą wartę - dokończyłam i wyszłam z jaskini.
Znalazłam odpowiednie miejsce na szczycie góry, w której znajdowała się jaskinia. Miałam widok na wszystko znajdujące się dookoła w promieniu stu metrów. Nikt również nie mógł mnie dostrzec, ponieważ dookoła znajdowały się drzewa i krzaki.
< Karibu ? >
- Dokładnie
- Wyruszymy jutro przed świtem. Teraz się wyśpijmy - powiedziałam - dobrze też byłoby, abyśmy na zmianę pilnowały terenów przed jaskinią, aby nikt nas nie zaskoczył. Będziemy zmieniać się co cztery godziny. Wezmę pierwszą wartę - dokończyłam i wyszłam z jaskini.
Znalazłam odpowiednie miejsce na szczycie góry, w której znajdowała się jaskinia. Miałam widok na wszystko znajdujące się dookoła w promieniu stu metrów. Nikt również nie mógł mnie dostrzec, ponieważ dookoła znajdowały się drzewa i krzaki.
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
- Hmm..... A może ty wiesz ? - Moon pytanie skierowała do małego stworzenia
- Najpewniej w swoim obozie - odparło stworzenie
- A, wiesz gdzie może być ten obóz? - spytałam
- Na drugiej stronie wyspy - odparło stworzenie
< Moon ? >
- Najpewniej w swoim obozie - odparło stworzenie
- A, wiesz gdzie może być ten obóz? - spytałam
- Na drugiej stronie wyspy - odparło stworzenie
< Moon ? >
czwartek, 1 stycznia 2015
Od Moon do Jupitera cd
Przeszukaliśmy dokładnie miejsce zbrodni, gdy znalazłam prawie pusty, mały, szklany pojemniczek. Prawie, ponieważ w środku było jeszcze trochę jakiejś dziwnej substancji.
- Co to ? - spytał Jupiter
- Nie wiem - odpowiedziałam
< Jupiter ? >
- Co to ? - spytał Jupiter
- Nie wiem - odpowiedziałam
< Jupiter ? >
Od Moon do Karibu cd
- Pytanie gdzie oni mogą być - powiedziałam - jak szukałam jedzenia, to obeszłam całą wyspę. Nikogo, ani niczego podejrzanego nie widziałam
- Hmm..... A może ty wiesz ? - pytanie skierowała do małego stworzenia
< Karibu ? >
- Hmm..... A może ty wiesz ? - pytanie skierowała do małego stworzenia
< Karibu ? >
Od Jupitera do Moon cd
Wróciliśmy na miejsce zbrodni. Sala była w większości spalona. W powietrzu unosił się jeszcze nieprzyjemny zapach dymu.
- Najpierw musimy ustalić z którego miejsca zaczął się pożar. - powiedziała Moon.
Szybko znaleźliśmy początek ognia. Był to lewy, górny kąt sali. Ta osoba musiała znaleźć dość niezauważalne miejsce na wzniecenie ognia. Dlatego pewnie wybrała najciemniejszy kąt sali. Przyjrzeliśmy się miejscu dokładnie. Nagle Moon coś znalazła...
< Moon? Co znalazłaś? >
- Najpierw musimy ustalić z którego miejsca zaczął się pożar. - powiedziała Moon.
Szybko znaleźliśmy początek ognia. Był to lewy, górny kąt sali. Ta osoba musiała znaleźć dość niezauważalne miejsce na wzniecenie ognia. Dlatego pewnie wybrała najciemniejszy kąt sali. Przyjrzeliśmy się miejscu dokładnie. Nagle Moon coś znalazła...
< Moon? Co znalazłaś? >
Od Karibu do Moon cd
- Żywiej duszy nie ma na wyspie, a ty narzekasz, że owoce przyniosłam - powiedziała Moon Zaśmiałam się, dobrze, że coś znalazła.
- Dobra, ale musimy potem przegonić łowców - powiedziałam przed jedzeniem
- Na prawdę - spytało stworzenie
< Moon? >
- Dobra, ale musimy potem przegonić łowców - powiedziałam przed jedzeniem
- Na prawdę - spytało stworzenie
< Moon? >
Subskrybuj:
Posty (Atom)