Razem z bratem weszliśmy do zamku.
- Myślisz, że nas śledzą? - spytałem.
- Jestem tego pewny... Zrobimy im kawał?
- Jak chcesz.... Na pewno nie jesteś zły, że cię okłamałem...?
- Nie... wręcz mi zaimponowałeś... Pięknie zagrałeś i powiedziałeś swój tekst... jak to było... aaa tak... ,, rodzice już dawno nie żyją''....!
- Nic im nie zrobisz prawda? - spytałem.
- Po co? Nawet nie chce ich znać... Niech robią co chcą.... - burknął. - Jak dobrze znasz tego czarnoksiężnika? - zmienił temat.
- Od szczeniaka... Azrael uczył mnie magii... - odpowiedziałem. - Nie jest taki zły jak wszyscy mówią, że jest... choć pewnie uważają tak, bo jest pokręconym samotnikiem..
- Pomoże nam?
- Pewnie!
Udaliśmy się na wieżę, w komnacie siedział czarnoksiężnik.
- Azraelu witaj! - powiedziałem na wejściu. Staruszek chwilę coś szemrał po czym odpowiedział:
- Ace? Do diaska co ty tu robisz? Myślałem, że wyemigrowałeś! - nagle zauważył Ayoko. - Och twój brat! Wiedziałem, że wróci! Jest jak wasz dziadek, nie da się go pozbyć! - Ayoko zacisnął zęby.
- Czy mógłbyś nam pomóc? - spytałem.
- A jak?
- Chcemy przestraszyć nasze... koleżanki... - powiedział Ayoko.
- Tak z miłą chęcią, nareszcie będę mógł zaprezentować moje zaklęcie realnego koszmaru!
- Brzmi groźnie, ale te wadery znają magię... - westchnął Ayoko.
- Spokojnie moje zaklęcie jest nie wykrywalne przez magiczną aurę... Tak jak sny!
- Mnie to przekonało zaczynaj...! - uśmiechnął się mój brat.
< Lisa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz