Usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się, myśląc, że to Aurara. Jednak okazało się, że był to jeden z zawodników. Skierował miecz w moją stronę. Nie miałam innego wyjścia. Musiałam walczyć. Nie czekając na ruch przeciwnika, skoczyłam na niego. Jednak ten odepchnął mnie ciosem. Poleciałam do tyłu i upadłam na boku. Zaczęła się walka. Niestety z każdą minutą byłam coraz bliżej przegranej....
< Karibu ? >
Wyszukaj opowiadanie
niedziela, 26 kwietnia 2015
Od Karibu do Moon cd
Aurora musiała na chwilę opuścić kryjówkę, którą dzieliła z Moon. Najwyraźniej na to tylko czekał przyczajony w krzakach przeciwnik. Wszedł do kryjówki Moon w tym momencie, w którym Aurora była zbyt daleko, by mogła pomóc Moon. Teraz Moon, lub się obroni, albo zginie. Ciekawe co wybierze?
<Moon?>
<Moon?>
środa, 22 kwietnia 2015
Od Lisy do Demona cd
Miło mi się rozmawiało z Demonem. Dawno z nikim nie rozmawiałam. Wolę nie rzucać się w oczy. Jestem raczej typem samotnika.
- Spotkamy się jutro ? - spytał basior
- Jasne... czemu nie - odpowiedziałam
Umówiliśmy na na południe na łące. Wróciłam do siebie.
< Demon ? >
- Spotkamy się jutro ? - spytał basior
- Jasne... czemu nie - odpowiedziałam
Umówiliśmy na na południe na łące. Wróciłam do siebie.
< Demon ? >
Od Demona do Lisy cd
- Wiesz... - zacząłem niepewnie. Przypomniałem sobie to, co wydarzyło się tydzień temu. Zapomnij. - W sumie, to chętnie. - uśmiechnąłem się krzywo.
- No to chodź, oprowadzę cię. - uśmiechnęła się odważniej wadera i ruszyła.
- Dużo jest tu wilków? - spytałem.
- Obecnie około dziesięciu, a co? - odpowiedziała.
- A nic. Nie lubię przeludnienia. - powiedziałem.
- Kim chciałbyś być? - spytała po chwili milczenia.
- Hmm... Mógłbym być w sumie medykiem. Umiem leczyć, przewidywać przyszłość... Idealnie. - myślałem głośno. Szliśmy chwilę w milczeniu.
Wieczorem wróciliśmy do jaskiń. Prawdę mówiąc Lisa jest miła. Ciekawie opowiadała, choć sporo nam to zeszło.
<Lisa?>
- No to chodź, oprowadzę cię. - uśmiechnęła się odważniej wadera i ruszyła.
- Dużo jest tu wilków? - spytałem.
- Obecnie około dziesięciu, a co? - odpowiedziała.
- A nic. Nie lubię przeludnienia. - powiedziałem.
- Kim chciałbyś być? - spytała po chwili milczenia.
- Hmm... Mógłbym być w sumie medykiem. Umiem leczyć, przewidywać przyszłość... Idealnie. - myślałem głośno. Szliśmy chwilę w milczeniu.
Wieczorem wróciliśmy do jaskiń. Prawdę mówiąc Lisa jest miła. Ciekawie opowiadała, choć sporo nam to zeszło.
<Lisa?>
Od Moon do Karibu cd
- I co teraz robimy ? - spytałam Aurarę
- Na razie uciekamy jak najdalej. A potem znajdziemy jakieś bezpieczne miejsce - odpowiedziała
Biegłyśmy tak jeszcze przez mniej więcej godzinę. Później wspięłyśmy się na najwyższe drzewa.
- Musimy zacząć walczyć - powiedziała
- Eh.... Wiem - westchnęłam
Czekałyśmy na to, co przyniesie nam los.
< Karibu ? >
- Na razie uciekamy jak najdalej. A potem znajdziemy jakieś bezpieczne miejsce - odpowiedziała
Biegłyśmy tak jeszcze przez mniej więcej godzinę. Później wspięłyśmy się na najwyższe drzewa.
- Musimy zacząć walczyć - powiedziała
- Eh.... Wiem - westchnęłam
Czekałyśmy na to, co przyniesie nam los.
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
Moon wraz ze swoją sojuszniczką zaczęły uciekać, a reszta uczestników igrzysk nadal się zabijała. Po jakimś czasie ostatni wojownicy zaczęli zbierać przedmioty z zabitych. Potem rozbiegli się w swoje strony. Moon z Aurorą pobiegli na południe. Nie wiedziały, że za nimi biegł jeszcze jeden zawodnik. Zginęły cztery osoby, a reszta była ranna.
<Moon?>
<Moon?>
Od Lisy do Demona cd
- Jestem Lisa. Co tutaj robisz ? - spytałam zdziwiona
- Przechodziłem tędy. To chyba nic złego - odparł
- Nie. Ale jesteś na terenie watahy.
Basior przyglądał mi się bacznie, chyba lekko zdziwiony.
- Watahy ?
- Tak. Może chciałbyś dołączyć - spytałam nieśmiało
< Demon ? >
- Przechodziłem tędy. To chyba nic złego - odparł
- Nie. Ale jesteś na terenie watahy.
Basior przyglądał mi się bacznie, chyba lekko zdziwiony.
- Watahy ?
- Tak. Może chciałbyś dołączyć - spytałam nieśmiało
< Demon ? >
Od Demona
Krótki spacer... Tak przynajmniej myślałem, gdy wychodziłem z terenów zniszczonej watahy. Nie miałem zamiaru wracać... To wszystko... Przez... Luke'a... On... Mój brat... Zabił wszystkich... Ja zabiłem jego. Nie chcę wrócić. Nigdy...
Szedłem lasem, dość gęstym, gdy nagle usłyszałem, że coś biegnie w moją stronę i nim się obejrzałem, leżałem na ziemi, pod jakąś waderą.
- Kim jesteś? - spytałem, gdy samica wstała, a ja zacząłem się podnosić.
- Raczej kim ty jesteś? - spytała lekko zdziwiona.
- Demon. - przedstawiłem się. - Twoja kolej.
<Jakaś wadera?>
Szedłem lasem, dość gęstym, gdy nagle usłyszałem, że coś biegnie w moją stronę i nim się obejrzałem, leżałem na ziemi, pod jakąś waderą.
- Kim jesteś? - spytałem, gdy samica wstała, a ja zacząłem się podnosić.
- Raczej kim ty jesteś? - spytała lekko zdziwiona.
- Demon. - przedstawiłem się. - Twoja kolej.
<Jakaś wadera?>
niedziela, 19 kwietnia 2015
Od Moon do Karibu cd
Rozejrzałam się dookoła. Ognia już nie było. Stuknęłam lekko w ramię waderę i wskazałam jej łapą, że nie ma żadnej przeszkody.
- Wynośmy się stąd - powiedziałam
Ona tylko skinęła głową i zaczęłyśmy biec jak najdalej stąd.
< Karibu ? >
- Wynośmy się stąd - powiedziałam
Ona tylko skinęła głową i zaczęłyśmy biec jak najdalej stąd.
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
Wszyscy zaczęli się nawzajem zabijać.
- Zgodnie z planem - mruknęłam
Spojrzałam w stronę krzaków, w których ukrywały się Moon i jej sojuszniczką.
- Ciekawe, kto zwycięży? - zastanawiałam się cicho
<Moon? Sorki, że takie krótkie, ale nie mam weny ;-;>
- Zgodnie z planem - mruknęłam
Spojrzałam w stronę krzaków, w których ukrywały się Moon i jej sojuszniczką.
- Ciekawe, kto zwycięży? - zastanawiałam się cicho
<Moon? Sorki, że takie krótkie, ale nie mam weny ;-;>
piątek, 17 kwietnia 2015
Od Moon do Jupitera cd
Następnego dnia wstaliśmy bardzo wcześnie. Nasz gospodarz przygotował nieduże, lecz syte śniadanie. Kiedy udzielił nam ostatnich wskazówek wyruszyliśmy w dalszą drogę.
- I co teraz ? - spytał Jupiter
- Hmmmm..... Według słów Nauczyciela, musimy znaleźć jakąś samotną górę. Ale gdzie to może być ? - odpowiedziałam
Błądziliśmy po lesie przez wiele godzin, lecz nic nie udało nam się wymyślić.
< Jupiter ? >
- I co teraz ? - spytał Jupiter
- Hmmmm..... Według słów Nauczyciela, musimy znaleźć jakąś samotną górę. Ale gdzie to może być ? - odpowiedziałam
Błądziliśmy po lesie przez wiele godzin, lecz nic nie udało nam się wymyślić.
< Jupiter ? >
Od Jupitera do Moon cd
Naszym leżem była sterta pościeli i koców. Mimo pozorów były strasznie wygodne.
< Moon? Jestem chyba chora na Wenusbrakus, czyli totalny brak weny xd >
< Moon? Jestem chyba chora na Wenusbrakus, czyli totalny brak weny xd >
sobota, 11 kwietnia 2015
Od Moon do Jupiter cd
- Zostańcie proszę u mnie na noc. W lesie po zmroku dzieją się różne rzeczy. Jutro skoro świt wyruszycie - powiedział i wstał od stołu
Zaczął przygotowywać posłanie dla nas.
< Jupiter ? >
Zaczął przygotowywać posłanie dla nas.
< Jupiter ? >
Od Jupitera do Moon cd
- Co ma być tą ofiarą? - spytałem.
- Za dużo zadajesz pytań. Zdaj się na instynkt. - odpowiedział.
< Moon? Sorry, że takie krótkie >
- Za dużo zadajesz pytań. Zdaj się na instynkt. - odpowiedział.
< Moon? Sorry, że takie krótkie >
wtorek, 7 kwietnia 2015
Od Moon do Jupitera cd
- Cierpliwości mój miły. Pospiech zgubną drogą bywa - odparł starzec z uśmiechem.
- A jednak chcesz z nami porozmawiać. Inaczej byś nas tu nie zapraszał - powiedziałam
- Mądre spostrzeżenie.
- To ty jesteś Nauczycielem z przepowiedni, prawda ?
- Owszem, jestem nim. Mam wam udzielić wskazówki, jak dotrzeć do klejnotu. Ale pamiętajcie. Jeżeli stąd wyjdziecie, nie będzie już odwrotu - przestrzegł nas
Spojrzeliśmy z Jupiterem po sobie, po czym skinęliśmy głowami.
- Jesteśmy pewni, że tego chcemy - powiedział basior
- A więc słuchajcie mej rady. Gdzieś na szczycie góry, co samotna stoi w mrocznym blasku, świątynia jej się znajduje. Ofiarę złóżcie, a być może łaską was obdarzy, co pomoże wam w wyprawie.
< Jupiter ? >
- A jednak chcesz z nami porozmawiać. Inaczej byś nas tu nie zapraszał - powiedziałam
- Mądre spostrzeżenie.
- To ty jesteś Nauczycielem z przepowiedni, prawda ?
- Owszem, jestem nim. Mam wam udzielić wskazówki, jak dotrzeć do klejnotu. Ale pamiętajcie. Jeżeli stąd wyjdziecie, nie będzie już odwrotu - przestrzegł nas
Spojrzeliśmy z Jupiterem po sobie, po czym skinęliśmy głowami.
- Jesteśmy pewni, że tego chcemy - powiedział basior
- A więc słuchajcie mej rady. Gdzieś na szczycie góry, co samotna stoi w mrocznym blasku, świątynia jej się znajduje. Ofiarę złóżcie, a być może łaską was obdarzy, co pomoże wam w wyprawie.
< Jupiter ? >
Od Moon do Karibu cd
- I co teraz ? - spytałam Aurery - mojej sojuszniczki
- Musimy się gdzieś ukryć - odparła
Zanim ktoś nas ujrzał, skryłyśmy się w kępie krzewów, patrząc jak pozostali się zabijają.
Jeden z ludzi nas zauważył i zaczął biec w naszym kierunku. Wadera wyskoczyła z ukrycia i zabiła go. Na nasze szczęście nikt nas nie widział.
< Karibu ? >
- Musimy się gdzieś ukryć - odparła
Zanim ktoś nas ujrzał, skryłyśmy się w kępie krzewów, patrząc jak pozostali się zabijają.
Jeden z ludzi nas zauważył i zaczął biec w naszym kierunku. Wadera wyskoczyła z ukrycia i zabiła go. Na nasze szczęście nikt nas nie widział.
< Karibu ? >
Od Jupitera do Moon cd
- Panie... eee... - zacząłem.
- Anrai. Mów mi Anrai, chłopcze. - odrzekł starzec.
- A więc panie Anrai, co będziemy tutaj robić? - poprawiłem się.
< Moon? Wena mi padła *_* >
- Anrai. Mów mi Anrai, chłopcze. - odrzekł starzec.
- A więc panie Anrai, co będziemy tutaj robić? - poprawiłem się.
< Moon? Wena mi padła *_* >
Od Karibu do Moon cd
- Biegnijcie, małe pionki, biegnijcie - szepczę
W końcu ludzie zorientowali się, że ogień spycha ich w jedno miejsce. Zaczynają biec do południowej części areny. Zwierzyna, która była na arenie biegnie wraz z nimi. W końcu wszyscy docierają na miejsce. Łaskawie pozwalam, aby ogień opadł. Zawodowcy, którzy nadbiegali z północnej części areny podnoszą broń gotowi do ataku.
<Moon?>
W końcu ludzie zorientowali się, że ogień spycha ich w jedno miejsce. Zaczynają biec do południowej części areny. Zwierzyna, która była na arenie biegnie wraz z nimi. W końcu wszyscy docierają na miejsce. Łaskawie pozwalam, aby ogień opadł. Zawodowcy, którzy nadbiegali z północnej części areny podnoszą broń gotowi do ataku.
<Moon?>
Od Moon do Karibu cd
Mam szczerze dość tych całych igrzysk. Cały czas są jakieś kłopoty. Właśnie uciekałam, wraz z nowo poznaną waderą, przez las w kierunku południowym. Wcześniej wyczułyśmy ogień. Otaczał nas z każdej strony, oprócz tej, w którym kierunku biegniemy. To na pewno jakiś podstęp. Musimy być czujne.
< Karibu ? >
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
- Straszne nudne są te igrzyska - rzekł Jemito
- Zaraz przestaną - mruknęłam
- Co chcesz zrobić? - spytał patrząc na mnie podejrzliwie
- Mały kataklizm - mówię
- Ściana ognia, która ma za zadanie zebrać wszystkich w jednym miejscu, by pozabijali się wzajemnie? - spytał
- Dokładnie - mruknęłam tworząc ową ścianę - Masz jakieś upatrzone miejsce?
- Południe areny - odpowiada
Kieruję ścianą rak, aby schodziła w wyznaczonym kierunku. Teraz zacznie się zabawa. Wiem, że wilki zawczasu wyczują ogień i skierują się jak najdalej od niego, więc unikną najpoważniejszych poparzeń. Z przyjemnością oglądam jak mój wytwór zgarnia ofiary w jedno miejsce. Odszukuje Moon z waderą, która jest jej sojuszniczką. Zapewne już zwietrzyły zapach ognia, bo suną w odpowiednią część areny.
<Moon?>
- Zaraz przestaną - mruknęłam
- Co chcesz zrobić? - spytał patrząc na mnie podejrzliwie
- Mały kataklizm - mówię
- Ściana ognia, która ma za zadanie zebrać wszystkich w jednym miejscu, by pozabijali się wzajemnie? - spytał
- Dokładnie - mruknęłam tworząc ową ścianę - Masz jakieś upatrzone miejsce?
- Południe areny - odpowiada
Kieruję ścianą rak, aby schodziła w wyznaczonym kierunku. Teraz zacznie się zabawa. Wiem, że wilki zawczasu wyczują ogień i skierują się jak najdalej od niego, więc unikną najpoważniejszych poparzeń. Z przyjemnością oglądam jak mój wytwór zgarnia ofiary w jedno miejsce. Odszukuje Moon z waderą, która jest jej sojuszniczką. Zapewne już zwietrzyły zapach ognia, bo suną w odpowiednią część areny.
<Moon?>
Od Moon do Karibu cd
Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Lecz ze snu wyrwał mnie jakiś odgłos. Szybko zerwałam się na równe nogi i zaczęłam nasłuchiwać. Ktoś się zbliżał. Czekałam przyczajona na drzewie. Już po chwili z kępy krzaków pode mną wyłonił się jakiś wilk. Zdziwiła mnie jego obecność tutaj.
- Gdzie jesteś ? - usłyszałam
A więc wilk wiedział, że tu jestem. Zaczęłam się czujniej mu przyglądać. Była to wadera. Jej futro było ciemne jak noc.
- Wyjdź - usłyszałam raz jeszcze
Postanowiłam zeskoczyć z drzewa, lecz cały czas była ostrożna i czujna.
- Czego chcesz ? - warknęłam
- Coś lub ktoś podpowiedziało mi, że tutaj znajdę osobę, z którą będę mogła zawrzeć sojusz - odparła
- Dlaczego mam ci ufać ?
- Możesz mi ufać tak samo jak ja tobie - przewróciła oczami.
- Niech ci będzie. Ale lepiej, żeby to nie był podstęp.
Ruszyłyśmy obie przed siebie, uważając, aby nikogo nie spotkać.
< Karibu ? >
- Gdzie jesteś ? - usłyszałam
A więc wilk wiedział, że tu jestem. Zaczęłam się czujniej mu przyglądać. Była to wadera. Jej futro było ciemne jak noc.
- Wyjdź - usłyszałam raz jeszcze
Postanowiłam zeskoczyć z drzewa, lecz cały czas była ostrożna i czujna.
- Czego chcesz ? - warknęłam
- Coś lub ktoś podpowiedziało mi, że tutaj znajdę osobę, z którą będę mogła zawrzeć sojusz - odparła
- Dlaczego mam ci ufać ?
- Możesz mi ufać tak samo jak ja tobie - przewróciła oczami.
- Niech ci będzie. Ale lepiej, żeby to nie był podstęp.
Ruszyłyśmy obie przed siebie, uważając, aby nikogo nie spotkać.
< Karibu ? >
Od Moon do Jupitera cd
Doszliśmy do niewielkiego, drewnianego domku w środku lasu. Dookoła panowała cisza, jednak czułam się tutaj spokojna, bezpieczna. To miejsce jest wyjątkowe.
Starzec wyszedł przed nas i otworzył nam drzwi do swojego mieszkania. Dom był urządzony skromnie. Były tam tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
< Jupiter ? >
Starzec wyszedł przed nas i otworzył nam drzwi do swojego mieszkania. Dom był urządzony skromnie. Były tam tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
< Jupiter ? >
Od Karibu do Moon cd
Dzisiaj było dość nudno. Nikt nie umarł. Zaczęłam bliżej przyglądać się jednemu z zawodników. Coś w jej zachowaniu przypominało zwierze. Weszłam do jej umysłu.
- Proszę, proszę - mruknęłam do siebie
- Co jest? - Jemito na mnie spojrzał
- Wilkołak w ludzkiej formie - mruknęłam
- Zmień go w wilka, ale zabierz moc przemiany w człowieka. - rzekł mój brat
Zrobiłam to, a jako mały dodatek ode mnie wskazałam mu drogę do jedynego sojusznika u którego ma szansę, do Moon
<Moon?>
- Proszę, proszę - mruknęłam do siebie
- Co jest? - Jemito na mnie spojrzał
- Wilkołak w ludzkiej formie - mruknęłam
- Zmień go w wilka, ale zabierz moc przemiany w człowieka. - rzekł mój brat
Zrobiłam to, a jako mały dodatek ode mnie wskazałam mu drogę do jedynego sojusznika u którego ma szansę, do Moon
<Moon?>
Od Jupitera do Moon cd
- Skąd pan wiedział, że przyjdziemy? - spytałem po drodze do domu starca.
- Teraz to nieistotnie, mój miły. - uśmiechnął się.
Wymieniliśmy się z Moon pytającymi spojrzeniami. Resztę drogi przeszliśmy bez gadania.
< Moon? >
- Teraz to nieistotnie, mój miły. - uśmiechnął się.
Wymieniliśmy się z Moon pytającymi spojrzeniami. Resztę drogi przeszliśmy bez gadania.
< Moon? >
niedziela, 5 kwietnia 2015
Od Moon do Karibu cd
Obudziłam się w nocy. Było przeraźliwie zimno. Na szczęście futro zapewniało mi niewielkie ciepło. Zastanawiałam się nad słowami Karibu. Mogę zawrzeć sojusz. Tylko jak niby mam to zrobić ? Jestem wilkiem. Żaden człowiek nie będzie chciał zawrzeć ze mną sojuszu. Mogłabym się zmienić w człowieka, lecz wadera zablokowałam mi moce.
I co ja mam teraz zrobić ? - pomyślałam
Stwierdziłam, że muszę zrobić wszystko, by przetrwać. Będę unikać każdego. Niech się sami pozabijają. Ja nie przyłożę do tego łapy. Siedziałam na drzewie czujna, aż do świtu. Nikt się nie pojawił, więc postanowiłam zmienić kryjówkę. Większość osób poszła na wschód, więc ja powinnam się udać na zachód. I tak też zrobiłam.
Po kilku godzinach marszu, postanowiłam, że na razie jest wystarczająco daleko. Znów wdrapałam się na najwyższe drzewo i czekałam na to, co los przyniesie.
< Karibu ? >
I co ja mam teraz zrobić ? - pomyślałam
Stwierdziłam, że muszę zrobić wszystko, by przetrwać. Będę unikać każdego. Niech się sami pozabijają. Ja nie przyłożę do tego łapy. Siedziałam na drzewie czujna, aż do świtu. Nikt się nie pojawił, więc postanowiłam zmienić kryjówkę. Większość osób poszła na wschód, więc ja powinnam się udać na zachód. I tak też zrobiłam.
Po kilku godzinach marszu, postanowiłam, że na razie jest wystarczająco daleko. Znów wdrapałam się na najwyższe drzewo i czekałam na to, co los przyniesie.
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
Dziś zginęło 11 uczestników igrzysk, czyli prawie połowa.
- Zrób tak, aby w nocy było przeraźliwie zimno - zwróciłam się do brata
- Czemu? - spytał przyglądając się grupie ofiar, które zjednoczyły się w celu wyłapania pozostałych
- Bo może w nocy komuś będzie tak zimno, że rozpali ogień, a wtedy stanie się łatwiejszym łupem dla nich - wskazałam na grupę
- Niech będzie, a ty w tym czasie spraw, by ona - wskazał na Moon drzemiącą na drzewie - nie mogła użyć mocy.
- ok - warknęłam
Przeszłam w tę część trybun z której było bliżej do Moon. Skupiłam się na jej ciele. Zablokowałam jej moce, ale zanim opuściłam umysł Moon rzekłam
~ Blokuje Ci moce Moon, ale pamiętaj możesz zawierać sojusze.
<Moon? daje Ci lekkie fory ^-^>
- Zrób tak, aby w nocy było przeraźliwie zimno - zwróciłam się do brata
- Czemu? - spytał przyglądając się grupie ofiar, które zjednoczyły się w celu wyłapania pozostałych
- Bo może w nocy komuś będzie tak zimno, że rozpali ogień, a wtedy stanie się łatwiejszym łupem dla nich - wskazałam na grupę
- Niech będzie, a ty w tym czasie spraw, by ona - wskazał na Moon drzemiącą na drzewie - nie mogła użyć mocy.
- ok - warknęłam
Przeszłam w tę część trybun z której było bliżej do Moon. Skupiłam się na jej ciele. Zablokowałam jej moce, ale zanim opuściłam umysł Moon rzekłam
~ Blokuje Ci moce Moon, ale pamiętaj możesz zawierać sojusze.
<Moon? daje Ci lekkie fory ^-^>
piątek, 3 kwietnia 2015
Od Moon do Karibu cd
Wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, aby przeżyć. Karibu i jej brat nie są sobą, więc nie mogę liczyć na żadną pomoc. Szybko weszłam na jedno z wyższych drzew i zaszyłam się tak, aby nie było mnie widać.
Gdy już wiedziałam, że na razie jestem bezpieczna, postanowiłam zajrzeć do plecaka. Znalazłam tam jedzenie, picie i leki. Przyda mi się to, ale jeszcze bardziej potrzebowałam broni. Nie miałam czym walczyć, co utrudniało całe zadanie. Co prawda miałam tę przewagę, że ja, w porównaniu do pozostałych, jestem wilkiem. Będzie mi łatwiej poruszać się po lesie i wyczuję wystarczająco wcześnie, czy ktoś się zbliża.
Spojrzałam na niebo. Zbliżała się noc. Rozejrzałam się dookoła, zaczęłam nasłuchiwać i węszyć. Nikogo nie było w pobliżu. Mogłam się zdrzemnąć, jednak musiałam być czujna. Jeżeli ktoś się do mnie będzie zbliżał obudzę się. Właśnie minął pierwszy dzień igrzysk. Na razie było bezpiecznie, ale to tylko kwestia czasu.
< Karibu ? >
Gdy już wiedziałam, że na razie jestem bezpieczna, postanowiłam zajrzeć do plecaka. Znalazłam tam jedzenie, picie i leki. Przyda mi się to, ale jeszcze bardziej potrzebowałam broni. Nie miałam czym walczyć, co utrudniało całe zadanie. Co prawda miałam tę przewagę, że ja, w porównaniu do pozostałych, jestem wilkiem. Będzie mi łatwiej poruszać się po lesie i wyczuję wystarczająco wcześnie, czy ktoś się zbliża.
Spojrzałam na niebo. Zbliżała się noc. Rozejrzałam się dookoła, zaczęłam nasłuchiwać i węszyć. Nikogo nie było w pobliżu. Mogłam się zdrzemnąć, jednak musiałam być czujna. Jeżeli ktoś się do mnie będzie zbliżał obudzę się. Właśnie minął pierwszy dzień igrzysk. Na razie było bezpiecznie, ale to tylko kwestia czasu.
< Karibu ? >
Od Karibu do Moon cd
Zaprowadziliśmy nasze ofiary na wielką arenę. Na środku był wielki złoty róg. Dookoła rogu były tarcze. Usiedliśmy na podniebnych trybunach. Mocą sprawiłam, że róg zapełnił się rzeczami przydatnymi do życia.
- Wszyscy stańcie na tarczach! - zagrzmiał Jemito
Wszyscy posłusznie stanęli na tarczy. Jedna osoba na jeden tarczy.
- Ktokolwiek teraz zejdzie z tarczy przed upływem minuty ten zginie rozsadzony na strzępy! - Krzyknęłam do ofiar na dole. - W rogu są przedmioty które pomogą wam w przeżyciu!
Z pomocą mocy Jemito utworzył gigantyczny zegar na niebie. Odliczał czas przez minutę. Po jej upływie zawołałam:
- Czas rozpocząć igrzyska śmierci!
Wiele ofiar rzuciło się do rogu. Moon wzięła kilka przedmiotów będących blisko niej, ale do samego rogu nie podbiegła. Znalazła nieduży plecak. Ofiary zaczęły nawzajem zabijać się. Moon w tym czasie biegła do lasu znajdującego się w północno-wschodniej części areny.
<Moon?>
- Wszyscy stańcie na tarczach! - zagrzmiał Jemito
Wszyscy posłusznie stanęli na tarczy. Jedna osoba na jeden tarczy.
- Ktokolwiek teraz zejdzie z tarczy przed upływem minuty ten zginie rozsadzony na strzępy! - Krzyknęłam do ofiar na dole. - W rogu są przedmioty które pomogą wam w przeżyciu!
Z pomocą mocy Jemito utworzył gigantyczny zegar na niebie. Odliczał czas przez minutę. Po jej upływie zawołałam:
- Czas rozpocząć igrzyska śmierci!
Wiele ofiar rzuciło się do rogu. Moon wzięła kilka przedmiotów będących blisko niej, ale do samego rogu nie podbiegła. Znalazła nieduży plecak. Ofiary zaczęły nawzajem zabijać się. Moon w tym czasie biegła do lasu znajdującego się w północno-wschodniej części areny.
<Moon?>
Od Moon do Karibu cd
Popatrzyłam na oba wilki. Przestraszyłam się. Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić.
Karibu i jej brat, zaprowadzili nas na jakąś arenę. Zaczęłam się zastanawiać, co planują...
< Karibu ? brak weny :/ >
Karibu i jej brat, zaprowadzili nas na jakąś arenę. Zaczęłam się zastanawiać, co planują...
< Karibu ? brak weny :/ >
Od Karibu do Moon cd
Napawałam się zapachem krwi. Nagle wiatr zmienił kierunek i zaczął wiać od strony Moon. Nie było czuć od niej zapachu zła. Momentalnie ja i Jemito odwróciliśmy się w jej stronę. Moon była w swojej zwykłej postaci. Poczułam, że demon zaspokoił swój głód krwi i, że zaczynam mieć nad nim kontrolę. Nie po raz pierwszy przydało się to, że mogę pozostawać w stanie demona kontrolując umysł. Jemito zaczął zbliżać się do Moon z zamiarem rozszarpania jej na strzępy.
- Poczekaj będzie ciekawiej jak zostawimy ją na koniec - powiedziałam
- Niech Ci będzie - mruknął
W rzeczywistości chciałam tylko dać jej czas, aż Jemito przejmie kontrolę nad demonem.
<Moon?>
- Poczekaj będzie ciekawiej jak zostawimy ją na koniec - powiedziałam
- Niech Ci będzie - mruknął
W rzeczywistości chciałam tylko dać jej czas, aż Jemito przejmie kontrolę nad demonem.
<Moon?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)