Od Krwawego Kła do Katti cd
Odprowadziłem Katti do jej jaskini. Szron towarzyszyła mi cały czas.
-To do jutra Katti.- powiedziałem i odszedłem.
Troszkę martwiło mnie, że kłusownicy byli na terenach watahy.
-Może ostrzec Laurę?-mówiłem do Szron- To chyba dobry pomysł. Co nie?
Smoczyca spojrzała na mnie zdziwiona. Nagle coś ukuło mnie w grzbiet.
-Szron uciekaj!-krzyknąłem.
Smok uciekł. Nagle zasnąłem...
Obudziłem się w klatce. Porwali mnie ludzie. Chciałem się teleportować, ale nie mogłem.
-Chcesz z tond uciec co?-powiedział jeden człowiek- Niestety jesteś wilku w klatce, anty magicznej. Żadne twoje zaklęcie nie pomoże ci uciec.
Za uwarzyłem, że w klatce obok, też jest wilk. Była to Charlotte.
-Charlotte? Co tu robisz?
-Złapali mnie, a jak myślisz?
-Co z nami zrobią?
-Wypchają. Chcą Katti.
-Czemu Katti?
-Uciekła temu człowiekowi, który do ciebie mówił, teraz się mści. Złapie wszystkich, którzy staną mu na drodze, aż ją znajdzie.
-Cóż za podłość.
Nagle przybiegły psy.
-Bazyl! Znowu nic nie złapałeś!?-zaganiał jakiegoś beagle człowiek.
Bazyl zerknął na nas. Był zwykłym, nie magicznym psem rasy beagle.
Jego sfora składała się z 10 psów i niego.
Potem przybiegły jeszcze 2 sfory. One przyniosły feniksy. Zamknięto je w klatkach. Tamtym sforą przewodziły dwa dobermany, bracia.
Ich sfory liczyły po ok. 15 psów. Bazyl usiadł obok klatek.
-Psss...-szepnął do mnie.-Ratujcie nas.
-Czemu?-spytałem równie cicho.-I przed czym?
-Przed ludźmi.
-Jak to? Możecie uciec.
-Nie możemy. W obrożach są nadajniki, a na dodatek kopiom prądem.
Głos Bazyla był poważny. Psiak nie żartował.
Cdn(ciąg dalszy nastąpi)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz