sobota, 29 listopada 2014

Zapraszam !!

Zapraszam serdecznie!!! 
do dołączania tutaj :


Wszystkich chętnych proszę o zgłoszenie się do mnie.

Pozdrawiam 
Pieseczek1998 - Laura

Od Moon do Jupitera cd

Szliśmy jeszcze spory kawałek. Kraina tego stworka była dziwna. Wszędzie rosły jakieś dziwne rośliny. Gdy się rozejrzało dookoła było ponuro. Spojrzałam do góry. Na niebie znajdowały się dwa słońca i dwa księżyce. 
- Dziwnie tu - powiedziałam 
- Zdecydowanie tak - odparł Jupiter

< Jupiter ? >

Od Jupitera do Moon cd

Z ponurą miną wlekłem się za nimi.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział stwór.
- T-ty umiesz mówić?! - zdziwiła się moja partnerka.
- Tak, ale... to jest u nas zakazane, więc nikomu ani słowa! - powiedział błagalnie.
Poszliśmy dalej.

< Moon? >

sobota, 22 listopada 2014

Od Moon do Jupitera cd

- No proszę. Jednak przemyślałeś wszystko - zaśmiałam się 
- Tak. Skoro ty idziesz, to i ja idę - odparł 
- Hihi. Więc chodźmy 
Poszliśmy za małym stworkiem....

< Jupiter ? >

Od Jupitera do Moon cd

Szybko wstałem i podbiegłem do nich. 
- No... Ale wiecie, że... Eee... - zacząłem się jąkać. - No bo ja... Ja muszę iść z wami. 
- A kto ci kazał? - zdziwiła się Moon.
- Sumienie i tęsknota za tobą... - mruknąłem nieśmiało.

< Moon? >

niedziela, 16 listopada 2014

Od Moon do Jupitera cd

Popatrzyłam na Jupitera, a potem na stworka. 
- Dobrze. Skoro nie masz jak iść, ta ja i ten mały, słodki stworek pójdziemy razem - powiedziałam 
Stworek podszedł do mnie i znów mnie przytulił. Chyba był zadowolony, że chce mu pomóc. Zaczęliśmy iść przed siebie. 

< Jupiter ? >

Od Jupitera do Moon cd

Udawałem, że znowu zemdlałem.
- Jupiter! Jesteś tam?
- Nie. Nie ma mnie.
- No weź, chodź! - próbowała mnie namówić.
- Nie. Ja nie żyję. Umarłem, więc nie mogę iść.
- Haha, bardzo śmieszne. - ironicznie powiedziała Moon.

< Moon? >

sobota, 15 listopada 2014

Od Moon do Jupitera cd

- Jupiter ? Jupiter tu ziemia - zaśmiałam się, kiedy basior się ocknął 
- Co.. co ? 
- Musimy mu pomóc - powiedziałam
- CO ?!

< Jupiter ? >

Od Jupitera do Moon cd

- Ukoko kin! Ukoko kin! Amamimo kami kelp! Pelani a ino iaare! - jakby próbował nam coś powiedzieć...
Łapami pokazywał różne znaki i gadał jeszcze różniejsze słowa w swoim języku.
- Yyy... - zastanawiałem się. - Szukasz łazienki...?
Stworek popatrzył na mnie jak na idiotę. Od razu było widać że nie oto chodzi.
- Hmm... Pochodzisz od rasy Amamimo, mieszkasz w innym wymiarze, macie złego króla i prosicie nas o pomoc...? - rzekła Moon.
Stwór przytaknął wesoło łebkiem, a mi szczęka opadła prawie do ziemi.
- J-jak ty to zrozumiałaś?! - spytałem z niedowierzaniem.
- Powiedzmy że... strzelałam! - uśmiechnęła się wadera.
O mało nie zemdlałem z niedowierzania.

< Moon? >

Od Moon do Jupitera cd

- On chyba tego nie uznaje - powiedziałam dalej uśmiechając się 
Stworek wtulił się we mnie jeszcze bardziej.
- No już dobrze, dobrze - spojrzałam na stworka 
Odczepił się wreszcie ode mnie i podszedł do Jupitera. 

< Jupiter ? > 

Od Jupitera do Moon cd

Stworek przytulił się do Moon.
- Hej! Ona jest moja! - oburzyłem się.
Mały pokazał mi język, a Moon zaczęła się śmiać.

< Moon? >

piątek, 14 listopada 2014

Od Moon do Jupitera cd

Stworzenie było dziwaczne i zabawne. 
- Blabu blabu blabu bla - chyba ucieszył się stworek
- Taaaa..... - powiedział Jupiter 
Stworek skrzywił się 
- Chyba go obraziłeś - zaśmiałam się

< Jupiter ? >

Od Jupitera do Moon cd

Nagle coś przebiegło obok nas coś dziwnego. Wstaliśmy i podbiegliśmy do krzaków w których się chowało. Naszym oczom ukazał się jakiś stwór.



Było czerwony i... no... dziwny.
- Eughl eughl eughl guol guol guol! - uszy bolały od jego skrzeczącego głosu.
- Em... Jak się nazywasz? - spytała przyjaźnie Moon.
- Guool.
- Guool? - zdziwiła się Moon.
- Guool! - przytaknął nieznajomy.

< Moon? xd >

czwartek, 13 listopada 2014

Od Moon do Jupitera cd

Przyniosłam swoją sztukę obok Jupitera. 
- Smacznego - powiedział patrząc na obie sztuki - ładny okaz 
- Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem i zabrałam się za wcinanie upolowanego jelenia. 

< Jupiter ? >

Od Jupitera do Moon cd

Ja wziąłem się zaś na tego rogacza:



Raz, dwa i po sprawie.
- Dring-ding-ding! Do stołu! - zaśmiałem się i zająłem się jedzeniem.

< Moon? >

Od Moon do Jupitera cd

Poszliśmy czym prędzej do lasu. Szliśmy może z pół godziny gdy zauważyliśmy stado jeleni. 
Wreszcie - pomyślałam 
Stado pasło się na niewielkiej polanie otoczonej ze wszystkich stron drzewami. Będzie się gdzie ukryć. Podeszliśmy do najbliższego krzaku. 
- Ja wezmę największego - powiedziałam oblizując się 
- Droga wolna - zaśmiał się basior
Chwila przygotowań i..... SKOCZYLIŚMY ! Jelenie zaczęły w swej panice próbować uciekać. Ja nie interesowałam się innymi, mnie obchodził tylko jeden. Szukałam go po polanie. Jest ! Szybko podbiegłam i wskoczyłam na niego. Wgryzłam mu się w szyję. Kilka szarpnięć i już nie żył. 

< Jupiter ? >

Od Jupitera do Moon cd

- Ile ty masz energii! - zaśmiałem się. - Chyba już możesz wyjść ze szpitala, tylko pogadajmy jeszcze z twoim lekarzem.
- Dobrze. - wadera pozwoliła mi wstać.
Poszliśmy.

***

- Panie doktorze, czy mogę już opuścić szpital? - spytała Moon.
- Oczywiście, widząc po twojej energii.
- Yeah! Jupiter! Chodźmy na polowanie! - wilczyca podskoczyła.
- Ok. No to w drogę...! - uśmiechnąłem się.

< Moon? >

środa, 12 listopada 2014

Od Moon do Jupitera cd

- Moon ? Nie powinnaś być w szpitalu ? - spytał 
- Powinnam, ale nie mogłam już wytrzymać 
- No jasne - zaśmiał się Jupiter 
- Dzięki za sarnę i bukiet kwiatów. Sarna była przepyszna, a bukiet cudowny ! - powiedziałam podskakując z zadowolenia

< Jupiter ? >

Od Jupitera do Moon cd

Po małej drzemce, którą odbyłem sobie po obdarowaniu Moon, zobaczyłem nad sobą wilczy łeb. Uśmiechnięty wilczy łeb... Od razu rozpoznałem w nim swoją partnerkę!
- Niespodzianka! - krzyknęła.

< Moon? >

wtorek, 11 listopada 2014

Od Moon do Jupitera cd

Obudziłam się dopiero koło dziesiątej. Rozejrzałam się dookoła. Ujrzałam obok mojego posłania dużą sarnę oraz bukiet kwiatów. W bukiecie dostrzegłam liścik. Otworzyłam go i przeczytałam :
"Dla najpiękniejszej wadery na świecie ~Jupiter"
Od razu poprawił mi się humor. Chciałam już iść do niego, niestety nie pozwolono mi się nigdzie ruszać. Nadal. No cóż. Podziękuję Jupiterowi później. Postanowiłam, że odwdzięczę mu się

< Jupiter ? >

Od Jupitera do Moon cd

Chciałem jakoś pocieszyć Moon, więc gdy tylko wstało słońce i było bardzo wcześnie, wyszedłem z jaskini i poszedłem upolować jakąś zwierzynę. Bardzo dobrze, bo przytrafiła mi się akurat duża sarna. Po upolowaniu zwierzyny poszedłem na łąkę. Tam uzbierałem piękny bukiecik polnych kwiatów.



Ruszyłem w stronę szpitala. Położyłem sarnę i bukiet przy posłaniu Moon. Zostawiłem też karteczkę z napisem "Dla najpiękniejszej wadery na świecie ~Jupiter" i wróciłem do swojej jaskini.

< Moon? >

niedziela, 9 listopada 2014

Od Moon do Jupitera cd

Cieszyłam się, że już po wszystkim. Byłam w domu, u siebie, razem z Jupiterem. Chciałam wstać z łóżka, ale zabolał mnie bok, a Jupiter mnie powstrzymał. 
- Gdzie ci tak śpieszno ? - spytał z uśmiechem 
- W sumie nie wiem - zaśmiałam się 
Nie chciałam zostawać w szpitalu, wolałabym wrócić do domu, ale najwidoczniej nie miałam innego wyjścia. Musiałam zostać w szpitalu przez najbliższy tydzień. 

< Jupiter ? >

Od Jupitera do Moon cd

Ze wściekłości zamieniłem się także w smoka lodu. Tylko 2x większego, 2x silniejszego i ogólnie wszystko miałem lepsze. Jak ktoś nie wieży to można porównać:

On


Ja


Po chwilowej walce potężnym atakiem zabiłem wroga. Wróciłem do postaci wilka i podbiegłem do Moon. Bez zastanowienia wziąłem waderę na kark i podszedłem do zbioru kryształów, który widzieliśmy na początku. Przekręciłem każdy z nich (wcześniej widziałem jak smok to robił) tak, aż powstał z nich okrąg. W miejscu pustki między minerałami pojawił się portal. Wróciliśmy do domu.

***

- Moon? Lepiej ci? - spytałem.
Moja partnerka leżała w wilczym szpitalu. Przed chwilą otworzyła oczy.
- Jupiter? W-wygraliśmy? Żyjemy? - pytała osłabiona.
- Tak. Jesteśmy już w domu. - przytuliłem wilczycę.

< Moon? >

piątek, 7 listopada 2014

Od Moon do Jupitera cd

- Jak śmiesz mnie atakować ?! Nie jesteś tego godna ! - wrzeszczał smok 
- Może i nie jestem wilkiem lodu. Za to mam inne przydatne moce ! - odparłam 
Użyłam ataku powietrza. Smok odleciał na drugi koniec komnaty. Wściekł się. Rozprostował skrzydła i wzbił się w powietrze. W tym samym momencie wyczarowałam tornado, które go zabrało. Musiał się z nim przez jakiś czas zmagać, więc podbiegłam do Jupitera, aby go uwolnić. Zdążyłam jedynie rozkuć go z kilku łańcuchów. kiedy smok zaatakował kulami lodu. Dzięki żywiołowi wody stworzyłam tarczę. Przeczekałam atak i sama kontratakowałam. Tym razem go oślepiłam. Używałam samych moich najpotężniejszych mocy. Kiedy smok był na chwilę zajęty ja rozkuwałam Jupitera. Wtedy razem zaczęliśmy atakować smoka. Jednak ten użył potężnego zaklęcia. Ostre jak brzytwa, zaklęte ostrza z lodu leciały prosto w stronę Jupitera. 
- Nigdy stąd nie wyjdziesz ! - warknął smok 
- NIE ! - krzyknęłam i odepchnęłam Jupitera 
Dalej już nic nie pamiętam. Upadłam nieprzytomna na ziemię. 

< Jupiter ? >

Od Jupitera do Moon cd

- Coś ty zrobił?! Ma tu wrócić i to zaraz! - warknąłem.
- Spokojnie. Nic jej nie jest. Wróciła na miejsce, od którego zaczęliście wędrówkę po tej krainie. - odrzekł spokojnie smok.
- NATYCHMIAST!!!!!!!!!!! - wrzasnąłem.
- Nie. Tylko ty jesteś mi potrzebny, ona nie.
- Ale ona jest mi potrzebna, a ty nie, przerośnięta jaszczuro!
- Coś ty powiedział...? - smok zeskoczył z kryształu.
Szybkim tempem podpełzł do mnie.
- Zostaniesz tu na zawsze... - syknął. 
Chwilę później zaryczał głośno. Przyszli jego słudzy, yeti. Związali mnie grubymi, antymagicznymi łańcuchami i wepchnęli do mocnej klatki w kącie sali. Smok zaśmiał się.
- Jesteś silną lodową bronią. Nie ma mowy, abym cię wypuścił! Buahuahuahuahua...
- Dobrze... - spuściłem wzrok na dół.
- ...huahuahua... zaraz... Cooo? - zdziwił się.
- Powiedziałem że zgadzam się. Zostanę tu, jeśli pozwolisz Moon wrócić do domu.
- NIE!!! - usłyszałem znajomy głos.
W szeroko otwartych drzwiach stała Moon. Wadera rozpędziła się i zaatakowała smoka.

< Moon? Jakaż ty waleczna  >

niedziela, 2 listopada 2014

Od Moon do Jupitera cd

Wróciliśmy do pałacu. Smok zdziwił się bardzo, gdy ujrzał kwiat. 
- Jak wam się udało ?! Które z was jest potomkiem lodu ?
- Ja - Jupiter wystąpił na przód
- A więc tu zostajesz ! 
- Nie ! - krzyknęłam 
- Nie masz nic do gadania. Znikaj stąd ! - powiedział i zioną na mnie mgłą. 
Zasnęłam. Obudziłam się poza pałacem, na niewielkiej polance, gdzie wylądowaliśmy na początku. 

< Jupiter ? >

Od Jupitera do Moon cd

- Jesteśmy tu za prośbą lodowego smoka. Potrzebujemy chociaż jeden z tych kwiatów, abyśmy mogli dać go mu i wrócić do domu! - odpowiedziałem.
- Nie ma mowy! Kwiat może zerwać tylko prawowity potomek lodu. - odrzekła.
- Może ja albo Moon jesteśmy nimi? - spytałem.
- Przeprowadzę więc prosty test. Kto chce zacząć?
Moon podeszła do nieznajomej.
- Ja będę pierwsza. - mruknęła.
- Dobrze. Wypowiem zaraz pewne słowa. Jeśli zdołasz je zrozumieć i przetłumaczyć, jesteś potomkiniom lodu. A więc zaczynamy: Qua Mi Ne Kaneki Ameo Tairr.
- Yyy... - zamyśliła się wadera. - Kropelka maślanki skapnęła mi na sierść...?
- Nie... - kobieta popatrzyła pytająco na Moon, a potem spojrzała na mnie. - Teraz ty.
- A więc proszę o powtórzenie zdania.
- Qua Mi Ne Kaneki Ameo Tairr.
- Prościzna! Hasło to: Stworzenia chciwe, kwiaty te zechciały, lecz ręce i nogi im się poplątały. - wypowiedziałem te słowa i stanąłem dumnie.
- To... To... Niemożliwe... A jednak... Potomek Lodu! Jesteś Potomkiem Lodu! Proszę, możesz zerwać kwiat.
- Dziękuję. - dumnie krocząc w stronę drzewa zerwałem kwiatek.
Moon z otwartym szeroko pyskiem wpatrywała się we mnie. 
- Chodźmy, Moon. Wracamy do smoka, a potem do domu.
Pożegnaliśmy dziwną nimfę i poszliśmy do smoka lodu.

< Moon? Hasło w obu wersjach sam wymyśliłem xd>

Od Moon do Jupitera cd

Pomyślałam, że obawy Jupitera są bezpodstawne, więc podeszłam do drzewa. Było wspaniałe. Ogromne z dużą ilością liści. Gałęzie były poskręcane w różne strony, a w niektórych miejscach zwisały liany, na których widniały niewielkie różowe kwiaty. Całe drzewo emanowało jasnym światłem. I wtedy je dostrzegliśmy. Kwiaty koloru jasnego różu, które świeciły oddzielnym światłem. Były przepiękne. Nie mogłam wyjść z zachwytu. Obok drzewa płyną piękny błękitny strumień. W niektórych miejscach widać było chwilowe błyski. Zapewne tam znajdowały się jakieś klejnoty, bądź perły. Gdy badałam wzrokiem strumie dostrzegłam jego źródło. Był to wodospad, który znajdował się za Karmazynowym Drzewem. W tym widoku było coś magicznego. Podeszłam do drzewa, aby zerwać jeden z kwiatów. W tedy zdarzyło się coś niespodziewanego. Jasne światło zalśniło mocniej. Strumień przyspieszył swój bieg, a z wodospadu wyszła dziwna postać : 

- Czego tutaj szukacie ?! Jakim prawem zrywacie kwiaty z Karmazynowego Drzewa ?!
Nie wiedzieliśmy co mamy odpowiedzieć. 

< Jupiter ? >

Od Jupitera do Moon cd

Poszliśmy w kierunek wyznaczony przez smoka. Przedzieraliśmy się przez gęste chaszcze i przepływaliśmy rzeki. Dość łatwo nam to szło. Po jakimś czasie dotarliśmy do Karmazynowego Drzewa.
- Łatwo poszło! - ucieszyła się Moon.
- Za łatwo... - mruknąłem.

< Moon? >