sobota, 25 maja 2013

Od Helen "Rysia...

Obudziłam się dziś bardzo wcześnie... Zjadłam posiłek i poszłam na poranny spacer. Lubię takie spacery. Ptaki śpiewały, a słońce wstawało. Rosa była na trawie, a z drzew, spadała woda z wieczornego deszczu. Świerszcze jeszcze grały serenadę. Nagle usłyszałam piski. Zaczęłam biec w stronę pisków. Kiedy przebyłam walkę z dużymi chwastami zobaczyłam myszkę. Wyglądała tak :


- Hej malutka. Czy coś się stało? - spytałam. Myszka spojrzała na mnie i pisnęła :
- Nazywam się Rysia... Obudziłam się tutaj... Nie wiem co się stało... - pisnęła myszka.
- Ja nazywam się Helen. Zabiorę Cię do mojego domu. - odparłam. Schyliłam się nad myszką, a ona wskoczyła mi na głowę. Kiedy wróciłam do jaskini, położyłam myszkę na moim łóżku (futrze) i spytałam :
- Co lubisz jeść? - spytałam.
- Mlecze, ser lub trawę. - odpowiedziała cichutko Rysia.
- Mlecze mówisz? Zaraz wrócę! - krzyknęłam, po czym pobiegłam na łąkę. (...) Kiedy wróciłam do jaskini, dałam Rysi mlecze i zrobiłam jej łóżeczko z futerka. Rysia wcinała, aż jej małe uszka trzęsły się. 
- Mieszkałaś z ludźmi? - spytałam nachylając się do małej myszki.
- Tak. - chrupała myszka. - Mieszkałam w klatce. - więzieniu dla myszek... Właścicielka dawała mi tylko trawę i parę kropelek wody. Kiedy nie było jej kilka godzin, jakaś pani zadbała o mnie. Bardzo tą panią lubiałam, lecz kiedy właścicielka znów wracała.... Było piekło. Tak było przez kilka miesięcy, aż właśnie obudziłam się w dużej trawie. - dokończyła myszka, chrupiąc mleczami.
- Och... To okropne! Gdybym zobaczyła tą dziewczynę.... Rozszarpałam bym ją! Ludzie to najgorsze stworzenie! - powiedziałam zła.
- Uspokój się. Na szczęście już mam spokój i mam Ciebie. Ale chwila, chwila... Ty mnie rozumiesz? - spytała myszka.
- No taak... Rozumiem cie, a co? 
Myszka spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Nie zjesz MNIE?! - podskoczyła myszka.
- Niee! Ja nie jej myszy. Chyba, że króliki.... - westchnęłam.
- Uff... - westchnęła myszka, po czym położyła się.- Zdrzemnę się... Ach! - ziewnęła.
- Dobranoc Rysiu... - pocałowałam małą koleżankę. Ukryłam ją w pokoiku i poszłam coś upolować. (...) O 13 poszłam popływać nad wodospad. Wspięłam się na górę, po czym skoczyłam. Zrobiłam obrót i skoczyłam na wiewióra. - czyli rozłożona w locie. Uderzyłam w wodę, a po chwili wypłynęłam z głębokiej wody. Nabrałam dużo powietrza i zanurkowałam. Podziwiałam kolorowy, podwodny świat wodospadu. Woda była czysta, a słońce przedzierało się przez pianę. Neonki, sumy i wiele, wiele innych, kolorowych ryb nadawały wodnemu światu sensu. Nagle zobaczyłam, że coś spadło do wody. Było to coś dużego. Podpłynęłam do obiektu, jednak ono uciekło. Miało skrzydła, bo jedno uderzyło mnie w twarz. Szybko wypłynęłam i nabrałam powietrza. Popatrzałam w niebo, ale nie było nic, a nic. Niebo był czyściutkie. Podpłynęłam do brzegu, ususzyłam się i pobiegłam truchcikiem do alfy. Lubiałam pogawędki, więc odwiedziłam alfę. Siedziała przy alfie Tysia i Andromea. We czwórkę rozmawiałyśmy przez dużo czasu. (...) Wieczorem wróciłam do domu. Była jakaś 21-22. Kiedy weszłam do jaskini myszka pisknęła i podleciała szybko do mnie. Rysia przytulała się do mnie i opowiadała mi co się jej śniło. Uśmiałam się przy niej... Miała prze śmieszną przygodę! Potem jeszcze coś przegryzłam i poszłam spać. A Rysia... Skryła się pod moją grzywką! Poczułam małe łaskotanie... Zachichotałam, a Rysia, zasnęła. 
Od tamtego czasu, Rysia - mała myszka, jest moją dobrą koleżanką (;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz