Od Fallen'a C.D. Katherine
Pobiegłem w ślad za waderą. Na moje nieszczęście zaczął lać deszcz, przez co moje zmysły zdały się na nic. Ulewa sprawiła, że nie widziałem tego co było przede mną. Deszcz również wszystko zagłuszał, na dodatek nie mogłem wyczuć żadnego zapachu.
-Katherine! Katherine!- nawoływałem ją ile sił w płucach.
Nie słyszałem niestety odpowiedzi. W końcu natrafiłem na Mroczny Las. "Mam nadzieję, że tam nie poszła" powiedziałem do siebie w myślach. Rozejrzałem się w około, jednak droga, którą podążałem, donikąd indziej nie prowadziła. Zapuściłem się w głąb lasu.
-Katherine!- zawołałem ponownie. Nie musiała jednak niczego odpowiadać, ponieważ w końcu ją dostrzegłem. Leżała skulona przy drzewie. Podszedłem do niej. W końcu Katherine uniosła głowę i nasze spojrzenia odszukały się nawzajem.- Aniele...- zacząłem- nie rób tak więcej. Proszę, wracajmy...
Wadera nic nie odpowiedziała. Dopiero po chwili dostrzegłem, że płacze.
-Katherine, co ci jest?- zmartwiłem się.
Wadera uniosła ogon. Mój wzrok od razu powędrował na jej tylną prawą łapę. Co gorsza, temperatura ciała wadery wyraźnie zaczęła się obniżać. Położyłem się obok niej i objąłem. Katherine jeszcze bardziej wtuliła się w moja ciepłą sierść.
Po półgodzinie deszcz się skończył. Szybko okazało się, że Katherine zasnęła mi w objęciach. Wstałem ostrożnie po czym uważnie zacząłem przyglądać się jej łapie. Nie było z nią najlepiej, lecz na szczęście nie wdało się w nią zakażenie. Potrzebowałem kilka roślin, które niestety nie rosły w tej części lasu. Nie chcąc jej budzić przemówiłem do niej w śnie.
-"Niedługo się zjawię, Aniele"- wiedziałem, że w tym lesie czai się dużo niebezpieczeństw, dlatego poprosiłem dobre duchy by się nią zaopiekowały.
Pobiegłem do Magicznego Lasu. Tam nazbierałem potrzebnych mi roślin i wróciłem w miejsce gdzie była Katherine. Wadera właśnie się wybudziła.
-Fallen Angel?- spytała unosząc swe powieki.
-Jestem tu...- szepnąłem do niej po czym zacząłem robić miksturę z roślin które znalazłem w Magicznym Lesie. -Przepraszam... Ale teraz zaboli- ostrzegłem ją. Po chwili nastawiłem pękniętą kość, na skutek czego wadera jęknęła.
Posmarowałem łapę maścią z roślin która miała zabezpieczyć ją przed zakażeniem. Zdjąłem czarną opaskę z mojej łapy, po czym zawiązałem ją na tylnej łapie wadery usztywniając ją...
<Katherine, dokończysz?>
Wyszukaj opowiadanie
piątek, 31 maja 2013
Od Katherine C.D do Fallen'a .
- I tak w tym momencie nie rozumiem tego i boję się to zrozumieć . Ale ja postaram się to przeżyć dla ciebie , chyba że nie chcesz ?. - powiedziałam spuszczając głowę i wyraźnie było widać moje łzy kapiące na drogę .
- Nie chcesz , to nie musisz tego rozumieć . - powiedział , siadając dalej ode mnie .
- Ja chcę to zrozumieć nawet , jeśli to będzie miało skutki śmiertelne dla mnie , chcę zrobić to dla nas . Ale ... - nie skończyła zdania i odbiegła od Fallen'a . Po myślach krążył jej tylko związek z Fallen'em , bo naprawdę go pokochała , ale wciąż nie wiedziała dlaczego uciekła . Biegła przez "Mroczny las" , biegła przed siebie . Kiedy wpadła w dziurę i złamała łapę . Nie mogła jej wyleczyć , ponieważ w " Mrocznym lesie" jej moce uzdrowienia nie działały . Siedziała w dziurze licząc na jakąś pomoc , nagle zaczęło padać . Chciała wokół siebie zrobić ochronę przed wodą , ale jej moc nie działała . Zaczęła płakać , zakrywając się liściem i chroniąc nogę ogonem , żeby nie wdało się zakażenie . W odległości było słychać głos Fallen'a ....
- I tak w tym momencie nie rozumiem tego i boję się to zrozumieć . Ale ja postaram się to przeżyć dla ciebie , chyba że nie chcesz ?. - powiedziałam spuszczając głowę i wyraźnie było widać moje łzy kapiące na drogę .
- Nie chcesz , to nie musisz tego rozumieć . - powiedział , siadając dalej ode mnie .
- Ja chcę to zrozumieć nawet , jeśli to będzie miało skutki śmiertelne dla mnie , chcę zrobić to dla nas . Ale ... - nie skończyła zdania i odbiegła od Fallen'a . Po myślach krążył jej tylko związek z Fallen'em , bo naprawdę go pokochała , ale wciąż nie wiedziała dlaczego uciekła . Biegła przez "Mroczny las" , biegła przed siebie . Kiedy wpadła w dziurę i złamała łapę . Nie mogła jej wyleczyć , ponieważ w " Mrocznym lesie" jej moce uzdrowienia nie działały . Siedziała w dziurze licząc na jakąś pomoc , nagle zaczęło padać . Chciała wokół siebie zrobić ochronę przed wodą , ale jej moc nie działała . Zaczęła płakać , zakrywając się liściem i chroniąc nogę ogonem , żeby nie wdało się zakażenie . W odległości było słychać głos Fallen'a ....
Od Fallen'a C.D. Katherine
-Nie powinnaś tak mówić- spuściłem wzrok i wypuściłem ją z objęć.
-Dlaczego? O co ci chodzi?- zdziwiła się.
-Po prostu... Czasami jest tak, że nawet jeśli kogoś kochamy... To możemy zranić go bardziej niż najgorszego wroga. Nawet nieświadomie.
-O czym ty mówisz?- nie zrozumiała mnie.
-Nie mogę się zbytnio zaprzyjaźniać- przyznałem po chwili namysłu.
-Fallen... Nadal nie wiem o czym ty mówisz...
Odsunąłem się od niej kilka kroków. Nagle zacząłem emanować pomarańczowym delikatnym światłem.
-Widzisz to?- zadałem pytanie, na które nie oczekiwałem odpowiedzi.- To tak zwana poświata. Należy ona do dobrego ducha, który jest w pobliżu mnie. Pokazuje mi czym jest dobro, spokój, przyjaźń i... miłość. Jednak gdy taka poświata przyjmie kolor granatowy lub co gorsza czarny będzie to oznaką, że jest we mnie duch wilka, który wyrządził wiele złego. Ukazuje mi on agresję, złość, nienawiść, a w najgorszych przypadkach chęć mordu. Złe duchy są o wiele silniejsze niż te dobre, dlatego trudno jest mi je powstrzymać- przyznałem spuszczając głowę. Pomarańczowe światło, które otaczało moje ciało zniknęło.- Nie chciał bym cię zranić Aniele... Lecz niestety bywam do tego zdolny.
<Katherine, dokończysz?>
-Nie powinnaś tak mówić- spuściłem wzrok i wypuściłem ją z objęć.
-Dlaczego? O co ci chodzi?- zdziwiła się.
-Po prostu... Czasami jest tak, że nawet jeśli kogoś kochamy... To możemy zranić go bardziej niż najgorszego wroga. Nawet nieświadomie.
-O czym ty mówisz?- nie zrozumiała mnie.
-Nie mogę się zbytnio zaprzyjaźniać- przyznałem po chwili namysłu.
-Fallen... Nadal nie wiem o czym ty mówisz...
Odsunąłem się od niej kilka kroków. Nagle zacząłem emanować pomarańczowym delikatnym światłem.
-Widzisz to?- zadałem pytanie, na które nie oczekiwałem odpowiedzi.- To tak zwana poświata. Należy ona do dobrego ducha, który jest w pobliżu mnie. Pokazuje mi czym jest dobro, spokój, przyjaźń i... miłość. Jednak gdy taka poświata przyjmie kolor granatowy lub co gorsza czarny będzie to oznaką, że jest we mnie duch wilka, który wyrządził wiele złego. Ukazuje mi on agresję, złość, nienawiść, a w najgorszych przypadkach chęć mordu. Złe duchy są o wiele silniejsze niż te dobre, dlatego trudno jest mi je powstrzymać- przyznałem spuszczając głowę. Pomarańczowe światło, które otaczało moje ciało zniknęło.- Nie chciał bym cię zranić Aniele... Lecz niestety bywam do tego zdolny.
<Katherine, dokończysz?>
Od Katherine C.D do Fallen'a .
- Nie mam co , ale okej . - uśmiechnełam się , po czym zaczęłam mówić - Jak byłam szczeniakiem , to ciągle byłam pod okiem matki . Urodziłam się tylko ja i moja starsza siostra , więc dlatego matka zajmowała się mną i nigdzie mnie nie puszczała samej . Więc moje dzieciństwo nie było za bardzo przygodowe . Kiedy miałam , około 8 miesięcy dowiedziałam się że moja siostra została zabita przez mojego ojca . Razem z matką nie chciałyśmy go więcej widzieć więc wygoniliśmy go spod naszego domu , od tamtej pory wychowywałam się bez ojca . Miałam rok , jak na naszą watahę napadła inna , wtedy porwali wszystkie inne wilki . Moja matka chciała mnie obronić , i przeze mnie straciła swoje życie . I to tylko po to , aby uratować takiego wilka jak ja . - mówiąc to łza spłynęła mi po futrze , nie patrzałam na Fallen'a tylko w drogę . - Przepraszam ... Okej , to kończę . Po tamtej całej sprawie , nie mogłam sobie tego wybaczyć i dlatego postanowiłam , że jak dorosnę to zrewanżuję się tamtym wilkom i odbiorę mamę , jak będzie jeszcze żyła . - zesmutniałam .
- Będzie dobrze , ale wiedz że jeśli nastąpi ten dzień to możesz na mnie liczyć , Aniele . - odparł wtulając mnie w siebie .
- Dziękuje . No i od tamtej pory , stwierdziłam że najlepiej będzie jak trochę ochłonę . Więc poświęciłam się eliksirom , nauką i botanice .
- Aha . - powiedział .
- Dziękuję ci Fallen . - powiedziałam i przytuliłam go .
- Za co ?. - powiedział ze zdziwieniem , spoglądając na mnie .
- Za to że jesteś . - powiedziałam , mając łzy w oczach . - Bo bez ciebie , nie miała bym nikogo bliskiego .
Kątem oka , widziałam że Fallen'owi pojawił się lekki i ledwo widoczny uśmiech na pysku .
- Nie mam co , ale okej . - uśmiechnełam się , po czym zaczęłam mówić - Jak byłam szczeniakiem , to ciągle byłam pod okiem matki . Urodziłam się tylko ja i moja starsza siostra , więc dlatego matka zajmowała się mną i nigdzie mnie nie puszczała samej . Więc moje dzieciństwo nie było za bardzo przygodowe . Kiedy miałam , około 8 miesięcy dowiedziałam się że moja siostra została zabita przez mojego ojca . Razem z matką nie chciałyśmy go więcej widzieć więc wygoniliśmy go spod naszego domu , od tamtej pory wychowywałam się bez ojca . Miałam rok , jak na naszą watahę napadła inna , wtedy porwali wszystkie inne wilki . Moja matka chciała mnie obronić , i przeze mnie straciła swoje życie . I to tylko po to , aby uratować takiego wilka jak ja . - mówiąc to łza spłynęła mi po futrze , nie patrzałam na Fallen'a tylko w drogę . - Przepraszam ... Okej , to kończę . Po tamtej całej sprawie , nie mogłam sobie tego wybaczyć i dlatego postanowiłam , że jak dorosnę to zrewanżuję się tamtym wilkom i odbiorę mamę , jak będzie jeszcze żyła . - zesmutniałam .
- Będzie dobrze , ale wiedz że jeśli nastąpi ten dzień to możesz na mnie liczyć , Aniele . - odparł wtulając mnie w siebie .
- Dziękuje . No i od tamtej pory , stwierdziłam że najlepiej będzie jak trochę ochłonę . Więc poświęciłam się eliksirom , nauką i botanice .
- Aha . - powiedział .
- Dziękuję ci Fallen . - powiedziałam i przytuliłam go .
- Za co ?. - powiedział ze zdziwieniem , spoglądając na mnie .
- Za to że jesteś . - powiedziałam , mając łzy w oczach . - Bo bez ciebie , nie miała bym nikogo bliskiego .
Kątem oka , widziałam że Fallen'owi pojawił się lekki i ledwo widoczny uśmiech na pysku .
Od Rose " Prezent " CD od Demona
Byłam zaskoczona tym,co ujrzałam.Piękny,biały jednorożec ze skrzydłami wzleciał się w powietrze.Postanowiłam,że polecimy do niego,może coś mu się stało,albo się zgubił.Powiedziałam:
-Demonie,lećmy za nim!
Tak też zrobiliśmy.Jednak ja mam skrzydła,a Demon nie.Zamienił się w smoka.Myślę,że dlatego pegazo-jednorożec się spłoszył.Lecieliśmy za nim,jednak on był za szybki.Przyznam,że jeszcze nigdy nie mogłam kiedyś kogoś wyprzedzić.
Demon zaproponował,że wrócimy do watahy.Zgodziłam się.Poszliśmy się położyć spać.Wiem,że te zwierze jeszcze tu wróci...
Byłam zaskoczona tym,co ujrzałam.Piękny,biały jednorożec ze skrzydłami wzleciał się w powietrze.Postanowiłam,że polecimy do niego,może coś mu się stało,albo się zgubił.Powiedziałam:
-Demonie,lećmy za nim!
Tak też zrobiliśmy.Jednak ja mam skrzydła,a Demon nie.Zamienił się w smoka.Myślę,że dlatego pegazo-jednorożec się spłoszył.Lecieliśmy za nim,jednak on był za szybki.Przyznam,że jeszcze nigdy nie mogłam kiedyś kogoś wyprzedzić.
Demon zaproponował,że wrócimy do watahy.Zgodziłam się.Poszliśmy się położyć spać.Wiem,że te zwierze jeszcze tu wróci...
Od Fallen'a C.D. Helen
Byłem zdziwiony tym co się stało.
-Nie masz za co przepraszać- przyznałem.- Widziałem cię już kiedyś...- przyjrzałem się waderze.
-Być może- odparła.- Jestem Helen, a ty to kto?
-Fallen- odparłem krótko. Po czym spojrzałem na ledwo zaczętego jelenia.- Smacznego- rzekłem z uśmiechem do wadery, po czym zniknąłem w głębi lasu.
<Helen, odpiszesz coś?>
Byłem zdziwiony tym co się stało.
-Nie masz za co przepraszać- przyznałem.- Widziałem cię już kiedyś...- przyjrzałem się waderze.
-Być może- odparła.- Jestem Helen, a ty to kto?
-Fallen- odparłem krótko. Po czym spojrzałem na ledwo zaczętego jelenia.- Smacznego- rzekłem z uśmiechem do wadery, po czym zniknąłem w głębi lasu.
<Helen, odpiszesz coś?>
Od Fallen'a C.D Katherine
Szliśmy przed siebie. Nie mogłem oderwać wzroku od Katherine.
-To... Może opowiesz mi coś o sobie?- spytała, gdy zobaczyła, że się w nią wpatruję.
Mój wzrok od razu powędrował na drogę, która ciągnęła się przed nami.
-To długa historia...- zacząłem.
-No proszę, muszę coś o tobie wiedzieć, prawda?- naciskała.
-Po tym co usłyszysz, możesz zmienić nastawienie do mnie...- przyznałem spuszczając wzrok.
-Obiecuję ci, że tak się nie stanie.
-No cóż... Opowiem ci ją w skrócie...- przez chwilę zbierałem myśli.- Jako szczeniak nazywałem się Angel. Wataha w której się wychowałem słynęła z tego, iż każdy wilk posiadał skrzydła. Jednak z powodu ujawnienia się mojej mocy, a mianowicie porozumiewania się z duchami zarówno dobrymi jak i złymi w moim sercu po części zapanował mrok. Tym samym zostały odebrane mi skrzydła, przez co naznaczono mnie Upadłym. Stąd moje imię Fallen Angel. Mój ojciec postanowił wygnać mnie z watahy, ponieważ on jak i Wilcza Rada posądzili mnie o morderstwo mojego brata, którego się nie dokonałem. Utracone skrzydła w mojej dawnej watasze były wyznacznikiem morderstwa. Nie rozumieli oni, że to przez moją moc utraciłem skrzydła, a nie przez zabójstwo.
-To straszne o czym mówisz- przyznała.- Ale nie znienawidzę cię przez to- uniosłem wzrok ku waderze.
-Dzięki Aniele- zaśmiałem się.- To może teraz ty opowiesz mi coś o sobie, hę?
<Katherine, dokończysz?>
Szliśmy przed siebie. Nie mogłem oderwać wzroku od Katherine.
-To... Może opowiesz mi coś o sobie?- spytała, gdy zobaczyła, że się w nią wpatruję.
Mój wzrok od razu powędrował na drogę, która ciągnęła się przed nami.
-To długa historia...- zacząłem.
-No proszę, muszę coś o tobie wiedzieć, prawda?- naciskała.
-Po tym co usłyszysz, możesz zmienić nastawienie do mnie...- przyznałem spuszczając wzrok.
-Obiecuję ci, że tak się nie stanie.
-No cóż... Opowiem ci ją w skrócie...- przez chwilę zbierałem myśli.- Jako szczeniak nazywałem się Angel. Wataha w której się wychowałem słynęła z tego, iż każdy wilk posiadał skrzydła. Jednak z powodu ujawnienia się mojej mocy, a mianowicie porozumiewania się z duchami zarówno dobrymi jak i złymi w moim sercu po części zapanował mrok. Tym samym zostały odebrane mi skrzydła, przez co naznaczono mnie Upadłym. Stąd moje imię Fallen Angel. Mój ojciec postanowił wygnać mnie z watahy, ponieważ on jak i Wilcza Rada posądzili mnie o morderstwo mojego brata, którego się nie dokonałem. Utracone skrzydła w mojej dawnej watasze były wyznacznikiem morderstwa. Nie rozumieli oni, że to przez moją moc utraciłem skrzydła, a nie przez zabójstwo.
-To straszne o czym mówisz- przyznała.- Ale nie znienawidzę cię przez to- uniosłem wzrok ku waderze.
-Dzięki Aniele- zaśmiałem się.- To może teraz ty opowiesz mi coś o sobie, hę?
<Katherine, dokończysz?>
Od Diany " Spotkanie "
Biegłam jak zwykle przed siebie, bez celu... Zwyczajny trening a co mi tam... I tak nie mam puki co nic lepszego do roboty. Biegłam bardzo szybko chyba szybciej niż zwykle. Biegłam przez las sprytnie omijając przeszkody. Wybiegłam na polanę. Teraz biegłam jeszcze szybciej! Nagle przede mną, w pewnej odległości, widniał jakiś ciemny punkt. Niedługo potem okazało się, że owy punkt to wilk a zanim ogromne urwisko. Nie udało mi się wyhamować. Wpadłam na niego i oboje spadliśmy z urwiska. Na szczęście nic nam się nie stało.
- Co robisz?!- krzyknął wilk.
- Przepraszam cię! Biegłam za szybko. Wszystko ok?- zapytałam.
- Chyba skręciłem łapę ale mniejsza o to.
- Pokaż. Jestem medykiem, znam się na leczeniu.- spojrzałam na łapę wilka.-Na szczęście nie jest skręcona, tylko lekko potłuczona.
- Ehhhh...
- Jeszcze raz cię przepraszam. Strasznie mi głupio.
- Dobrze, już dobrze. Nic się nie stało. Jak ci na imię, moja droga?- zapytał wilk.
- Diana. A ty jak się zwiesz?
-...
( dokończy ktoś? Jakiś wilk ? )
Biegłam jak zwykle przed siebie, bez celu... Zwyczajny trening a co mi tam... I tak nie mam puki co nic lepszego do roboty. Biegłam bardzo szybko chyba szybciej niż zwykle. Biegłam przez las sprytnie omijając przeszkody. Wybiegłam na polanę. Teraz biegłam jeszcze szybciej! Nagle przede mną, w pewnej odległości, widniał jakiś ciemny punkt. Niedługo potem okazało się, że owy punkt to wilk a zanim ogromne urwisko. Nie udało mi się wyhamować. Wpadłam na niego i oboje spadliśmy z urwiska. Na szczęście nic nam się nie stało.
- Co robisz?!- krzyknął wilk.
- Przepraszam cię! Biegłam za szybko. Wszystko ok?- zapytałam.
- Chyba skręciłem łapę ale mniejsza o to.
- Pokaż. Jestem medykiem, znam się na leczeniu.- spojrzałam na łapę wilka.-Na szczęście nie jest skręcona, tylko lekko potłuczona.
- Ehhhh...
- Jeszcze raz cię przepraszam. Strasznie mi głupio.
- Dobrze, już dobrze. Nic się nie stało. Jak ci na imię, moja droga?- zapytał wilk.
- Diana. A ty jak się zwiesz?
-...
( dokończy ktoś? Jakiś wilk ? )
czwartek, 30 maja 2013
Od Helen "Spotkanie"
Spacerowałam po lesie. Liście szeleściły pod łapami. Zobaczyłam jelenia. Szybko skryłam się zza krzakami. Jeleń był duży i okazały... Byłam bardzo głodna. Usłyszałam jakiś szelest. Jeleń podniósł głowę i nasłuchiwał. Ja nie zwracałam uwagi na dźwięk. Kiedy miałam się rzucić na dużego jelenia, coś mnie odepchnęło. Upadłam i poturlałam się do krzaków. Wstałam, otrząsnęłam się i poszłam sprawdzić, kto mnie popchnął Zobaczyłam białego basiora, jedzącego łapczywie mięso.
- Ej! To moje! Ja byłam pierwsza! - krzyknęłam, po czym skoczyłam na wilka.
- Złaź ze mnie! - odepchnął mnie wilk. - Co cię napadło? - odparł wilk.
- Ja... Przepraszam... - spuściłam głowę. Wilk uśmiechnął się lekko i podszedł do mnie.
Fallen Angel?
Spacerowałam po lesie. Liście szeleściły pod łapami. Zobaczyłam jelenia. Szybko skryłam się zza krzakami. Jeleń był duży i okazały... Byłam bardzo głodna. Usłyszałam jakiś szelest. Jeleń podniósł głowę i nasłuchiwał. Ja nie zwracałam uwagi na dźwięk. Kiedy miałam się rzucić na dużego jelenia, coś mnie odepchnęło. Upadłam i poturlałam się do krzaków. Wstałam, otrząsnęłam się i poszłam sprawdzić, kto mnie popchnął Zobaczyłam białego basiora, jedzącego łapczywie mięso.
- Ej! To moje! Ja byłam pierwsza! - krzyknęłam, po czym skoczyłam na wilka.
- Złaź ze mnie! - odepchnął mnie wilk. - Co cię napadło? - odparł wilk.
- Ja... Przepraszam... - spuściłam głowę. Wilk uśmiechnął się lekko i podszedł do mnie.
Fallen Angel?
Od Demona " Prezent "
Dzisiaj postanowiłem,że pójdziemy z Rosą na łąkę.Razem upolowaliśmy jelenia.Gdy po obiedzie podarowałem jej bukiet kwiatów,usłyszeliśmy rżenie konia..
Spojrzałem w niebo i ujrzałem jednorożca ze skrzydłami.Rosa powiedziała:
- Demonie,lećmy za nim!Może się zgubił?
- Dobrze,lećmy tam!
Rosa ma skrzydła więc bez trudu wzleciała się w powietrze.Ponieważ ja ich nie mam,musiałem zamienić się w smoka.
<Rosa dokończysz?>
Dzisiaj postanowiłem,że pójdziemy z Rosą na łąkę.Razem upolowaliśmy jelenia.Gdy po obiedzie podarowałem jej bukiet kwiatów,usłyszeliśmy rżenie konia..
Spojrzałem w niebo i ujrzałem jednorożca ze skrzydłami.Rosa powiedziała:
- Demonie,lećmy za nim!Może się zgubił?
- Dobrze,lećmy tam!
Rosa ma skrzydła więc bez trudu wzleciała się w powietrze.Ponieważ ja ich nie mam,musiałem zamienić się w smoka.
<Rosa dokończysz?>
Od Katherine C.D do Fallen'a .
Kiedy wracaliśmy do jaskiń , poczułam się nie zręcznie po tym co zaszło w jaskini i w ogóle . Szłam obok Fallen'a , mając lekko zaczerwienione poliki i patrząc się w drogę przed nami . Nie odzywałam się nic , ale nie mogłam już wytrzymać z milczenia .
- Przepraszam cię Fallen . -powiedziałam .
- Nie ma za co przepraszać , muszę ci coś powiedzieć .. - odparł .
- Słucham cię ?. - przysiadłam na ziemi .
- Więc , uważam że jesteś w spaniałą waderą . Jednym słowem podobasz mi się , Katherine .
Zarumieniłam się jeszcze bardziej , nie spoglądając na Fallen'a . Po chwili , spojrzałam na niego niebieskimi ślepiami , i go pocałowałam .
- Ojeju , przepraszam . - odbiegłam kawałek od Fallen'a i zwolniłam . Wtedy on podbiegł do mnie i powiedział .
- Nie masz za co przepraszać , nie mam ci nic za złe .- uśmiechną się i swoim uśmiechem poprawił mi humor . Przytuliłam się do niego i razem poszliśmy w stronę watahy .
Kiedy wracaliśmy do jaskiń , poczułam się nie zręcznie po tym co zaszło w jaskini i w ogóle . Szłam obok Fallen'a , mając lekko zaczerwienione poliki i patrząc się w drogę przed nami . Nie odzywałam się nic , ale nie mogłam już wytrzymać z milczenia .
- Przepraszam cię Fallen . -powiedziałam .
- Nie ma za co przepraszać , muszę ci coś powiedzieć .. - odparł .
- Słucham cię ?. - przysiadłam na ziemi .
- Więc , uważam że jesteś w spaniałą waderą . Jednym słowem podobasz mi się , Katherine .
Zarumieniłam się jeszcze bardziej , nie spoglądając na Fallen'a . Po chwili , spojrzałam na niego niebieskimi ślepiami , i go pocałowałam .
- Ojeju , przepraszam . - odbiegłam kawałek od Fallen'a i zwolniłam . Wtedy on podbiegł do mnie i powiedział .
- Nie masz za co przepraszać , nie mam ci nic za złe .- uśmiechną się i swoim uśmiechem poprawił mi humor . Przytuliłam się do niego i razem poszliśmy w stronę watahy .
Od Fallen'a C.D. Katherine
Obudziłem się wraz ze wschodem słońca. Poczułem, że coś... A jak po chwili się okazało ktoś, spoczywa na moich plecach- Katherine.
-Wstawaj Aniele- mruknąłem do niej.
Powieki wadery powoli się uniosły ukazując intensywnie niebieskie oczy niczym szafiry. Gdy zobaczyła zaistniałą sytuację, zerwała się na cztery łapy.
-Fallen, ja nie wiem jak to się stało...- zarumieniła się, na co ja się uśmiechnąłem, było to dziwne doznanie gdyż nie często można mnie ujrzeć z uśmiechem na pysku.
-Nic się nie stało- przerwałem jej. Nastała chwila ciszy.- Chyba powinniśmy już wracać- odezwałem się w końcu.
-Tak masz rację- przytaknęła.
Szliśmy w ciszy w kierunku naszych jaskiń. Żadne z nas nie chciało podejmować żadnego tematu. Wiem, wiem... Znam Katherine tylko dzień, ale muszę przyznać, że jest naprawdę wspaniałą waderą... Szkoda tylko, że nie umiem wymówić tego na głos...
<Katherine, dokończysz?>
Obudziłem się wraz ze wschodem słońca. Poczułem, że coś... A jak po chwili się okazało ktoś, spoczywa na moich plecach- Katherine.
-Wstawaj Aniele- mruknąłem do niej.
Powieki wadery powoli się uniosły ukazując intensywnie niebieskie oczy niczym szafiry. Gdy zobaczyła zaistniałą sytuację, zerwała się na cztery łapy.
-Fallen, ja nie wiem jak to się stało...- zarumieniła się, na co ja się uśmiechnąłem, było to dziwne doznanie gdyż nie często można mnie ujrzeć z uśmiechem na pysku.
-Nic się nie stało- przerwałem jej. Nastała chwila ciszy.- Chyba powinniśmy już wracać- odezwałem się w końcu.
-Tak masz rację- przytaknęła.
Szliśmy w ciszy w kierunku naszych jaskiń. Żadne z nas nie chciało podejmować żadnego tematu. Wiem, wiem... Znam Katherine tylko dzień, ale muszę przyznać, że jest naprawdę wspaniałą waderą... Szkoda tylko, że nie umiem wymówić tego na głos...
<Katherine, dokończysz?>
Od Katherine do Fallen'a .
Po naszej rozmowie zapoznawczej udaliśmy się nad wodospad . Wdrapaliśmy się na samą górę i położyliśmy się . Wpatrywałam się w Fallen'a , ale kiedy on się odwrócił ja odwracałam wzrok .
- To co będziemy robić?. - zapytałam spoglądając na niego .
- Nie wiem , nie mam pomysłu . - westchną i położył się koło mnie.
- Hehe , ja tym bardziej . - lekko szturchnełam go ramieniem , a on mnie i tak spędziliśmy czas . Po dość sporej chwili , sama nie wiem jak to się stało ale zasnęłam głową na Fallen'ie . I tak razem przespaliśmy noc za wodospadem .
Po naszej rozmowie zapoznawczej udaliśmy się nad wodospad . Wdrapaliśmy się na samą górę i położyliśmy się . Wpatrywałam się w Fallen'a , ale kiedy on się odwrócił ja odwracałam wzrok .
- To co będziemy robić?. - zapytałam spoglądając na niego .
- Nie wiem , nie mam pomysłu . - westchną i położył się koło mnie.
- Hehe , ja tym bardziej . - lekko szturchnełam go ramieniem , a on mnie i tak spędziliśmy czas . Po dość sporej chwili , sama nie wiem jak to się stało ale zasnęłam głową na Fallen'ie . I tak razem przespaliśmy noc za wodospadem .
Od Demona CD od Rose
Byłem mile zaskoczony,gdy Rosa mnie przytuliła.Jeszcze te słowa"Jesteś najlepszym wilkiem jakiego poznałam!"Odpowiedziałem jej:
-A ty najwspanialszą wilczycą!Jesteś piękna...
Ona się uśmiechnęła,powiedziała:
-Jesteś miły,piękny i romantyczny...
Wtedy mi się wymknęło z pyska słowa:
-KOCHAM CIĘ!!!
Ona spojrzała na mnie mówiąc:
-Ach,Demon.To takie słodkie...Ja też ciebie kocham!!!
Byłem szczęśliwy tym,co do mnie powiedziała.Wyciągnąłem piękny pierścionek i rzekłem:
-Czy zostaniesz moją wilczycą?
Ona na to zadowolona powiedziała:
-Oczywiście!
Pobiegliśmy szczęśliwi na łąkę,pokazałem jej parę moich sztuczek związanych z gwiazdami,jednak najbardziej była zaskoczona przywołaniem zorzy polarnej.Mówiła:
-Demon!Jesteś niesamowity!
Ja tylko mówiłem,że to nie jest takie trudne i że mogę ją kiedyś tego nauczyć.
Wróciliśmy do watahy oznajmiając dobrą wiadomość
Byłem mile zaskoczony,gdy Rosa mnie przytuliła.Jeszcze te słowa"Jesteś najlepszym wilkiem jakiego poznałam!"Odpowiedziałem jej:
-A ty najwspanialszą wilczycą!Jesteś piękna...
Ona się uśmiechnęła,powiedziała:
-Jesteś miły,piękny i romantyczny...
Wtedy mi się wymknęło z pyska słowa:
-KOCHAM CIĘ!!!
Ona spojrzała na mnie mówiąc:
-Ach,Demon.To takie słodkie...Ja też ciebie kocham!!!
Byłem szczęśliwy tym,co do mnie powiedziała.Wyciągnąłem piękny pierścionek i rzekłem:
-Czy zostaniesz moją wilczycą?
Ona na to zadowolona powiedziała:
-Oczywiście!
Pobiegliśmy szczęśliwi na łąkę,pokazałem jej parę moich sztuczek związanych z gwiazdami,jednak najbardziej była zaskoczona przywołaniem zorzy polarnej.Mówiła:
-Demon!Jesteś niesamowity!
Ja tylko mówiłem,że to nie jest takie trudne i że mogę ją kiedyś tego nauczyć.
Wróciliśmy do watahy oznajmiając dobrą wiadomość
środa, 29 maja 2013
Od Rosa CD od Demona
Demon przyszedł po mnie wieczorem.Wyglądał świetnie.Zmienił sobie grzywkę na kolor czarny.
Zapowiadał się świetny wieczór.On podczas drogi nad jezioro,opowiadał mi o swoich zainteresowaniach.Interesuje się gwiazdozbiorem. Gdy już byliśmy,on zaprosił mnie na poczęstunek:
- Może jesteś głodna?
- No jasne!
Odpowiedziałam.Chwilę później,Demon przyniósł dorodną sarnę.Przyznam,że byłam zaskoczona.
- Ta sarna jest rewelacyjna!
- Heh,dzięki.
Przytuliłam się do niego i powiedziałam:
- Jesteś najlepszym wilkiem jakiego poznałam!
Demon przyszedł po mnie wieczorem.Wyglądał świetnie.Zmienił sobie grzywkę na kolor czarny.
Zapowiadał się świetny wieczór.On podczas drogi nad jezioro,opowiadał mi o swoich zainteresowaniach.Interesuje się gwiazdozbiorem. Gdy już byliśmy,on zaprosił mnie na poczęstunek:
- Może jesteś głodna?
- No jasne!
Odpowiedziałam.Chwilę później,Demon przyniósł dorodną sarnę.Przyznam,że byłam zaskoczona.
- Ta sarna jest rewelacyjna!
- Heh,dzięki.
Przytuliłam się do niego i powiedziałam:
- Jesteś najlepszym wilkiem jakiego poznałam!
od Demona CD od Rose
Szliśmy z Rosą obok wodospadu,było pięknie.Opowiedziałem jej o mojej siostrze i naszym dzieciństwie.Nie było one zbyt piękne...Ach...Rosa jest taka piękna.Cieszę się że ją poznałem.Razem się śmialiśmy i opowiadaliśmy sobie swoje przygody.Gdy już się zbliżaliśmy do watahy,odważyłem się spytać czy jutro się spotkamy.Ona odpowiedziała:
- W sumie to mam czas,z miłą chęcią z tobą pójdę.Możemy iść nad jezioro.
- Świetny pomysł!
Potem przyszła moja siostra.Musiałem ją przedstawić Rosie.
- To jest moja siostra o imieniu Daisy.
- Cześć Daisy.
Daisy zaakceptowała Rosę.Całe szczęście.Powiedziałem:
- To do jutra!
- Pa!
Już nie mogę się doczekać jutra.
Szliśmy z Rosą obok wodospadu,było pięknie.Opowiedziałem jej o mojej siostrze i naszym dzieciństwie.Nie było one zbyt piękne...Ach...Rosa jest taka piękna.Cieszę się że ją poznałem.Razem się śmialiśmy i opowiadaliśmy sobie swoje przygody.Gdy już się zbliżaliśmy do watahy,odważyłem się spytać czy jutro się spotkamy.Ona odpowiedziała:
- W sumie to mam czas,z miłą chęcią z tobą pójdę.Możemy iść nad jezioro.
- Świetny pomysł!
Potem przyszła moja siostra.Musiałem ją przedstawić Rosie.
- To jest moja siostra o imieniu Daisy.
- Cześć Daisy.
Daisy zaakceptowała Rosę.Całe szczęście.Powiedziałem:
- To do jutra!
- Pa!
Już nie mogę się doczekać jutra.
Od Rose " Spotkanie "
Dzisiaj postanowiłam pójść do romantycznej jaskini.Po ostatnim spotkaniu z Tygrysicą,miałam nadzieję że spotkam tam swoją sympatię...Gdy tam już byłam,usłyszałam jakiegoś wilka.Na samym początku pomyślałam że to ktoś z watahy.Nagle podszedł do mnie pewien basior,uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- Wiesz może gdzie jest wataha Szmaragdowych Serc???
A ja na to:
- No jasne,właśnie tam mieszkam.A ty co robisz w Romantycznej jaskini?
- Yyyy. Tutaj jest romantyczna jaskinia?
- No,no tak.A tak na marginesie mam na imię Rosa.
- Właśnie!Zapomniałem się przedstawić.Mam na imię Demon.
- Miło mi.
- Mi też.
Wtedy on powiedział:
- Moja siostra zapewne już tam jest.Zaprowadzisz mnie?
- Oczywiście.
Dzisiaj postanowiłam pójść do romantycznej jaskini.Po ostatnim spotkaniu z Tygrysicą,miałam nadzieję że spotkam tam swoją sympatię...Gdy tam już byłam,usłyszałam jakiegoś wilka.Na samym początku pomyślałam że to ktoś z watahy.Nagle podszedł do mnie pewien basior,uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- Wiesz może gdzie jest wataha Szmaragdowych Serc???
A ja na to:
- No jasne,właśnie tam mieszkam.A ty co robisz w Romantycznej jaskini?
- Yyyy. Tutaj jest romantyczna jaskinia?
- No,no tak.A tak na marginesie mam na imię Rosa.
- Właśnie!Zapomniałem się przedstawić.Mam na imię Demon.
- Miło mi.
- Mi też.
Wtedy on powiedział:
- Moja siostra zapewne już tam jest.Zaprowadzisz mnie?
- Oczywiście.
wtorek, 28 maja 2013
Od Kosmos'a " Jak dołączyłem "
Miałem dopiero miesiąc gdy matka umarła. Podróżowałem cały miesiąc próbując znaleźć watahę ale żadna mnie nie chciała przyjąć. Podróżowałem dalej aż zobaczyłem dwa wilki:
Miałem dopiero miesiąc gdy matka umarła. Podróżowałem cały miesiąc próbując znaleźć watahę ale żadna mnie nie chciała przyjąć. Podróżowałem dalej aż zobaczyłem dwa wilki:
I
Podszedłem i zapytałem jak mają na imię. Pierwszy wilk przyjaźnie podszedł i przedstawił się :
- Na imię mam Laura a ten obok to Kazan. Co robisz tu sam? nie powinieneś być przy mamie?
- Mama zginęła a ja szukam watahy.
- Tak się składa że mam watahę.
- Mogę się przyłączyć?
Wtedy Kazan podszedł do mnie i powiedział:
- Jasne że możesz przyjmujemy każdego.
- Na imię mam Laura a ten obok to Kazan. Co robisz tu sam? nie powinieneś być przy mamie?
- Mama zginęła a ja szukam watahy.
- Tak się składa że mam watahę.
- Mogę się przyłączyć?
Wtedy Kazan podszedł do mnie i powiedział:
- Jasne że możesz przyjmujemy każdego.
Uśmiechnąłem się i zacząłem skakać. Byłem szczęśliwy. Po tej reakcji Kazan i Laura uśmiechnęli się i odprowadzili do wspólnej jaskini, gdzie była już reszta watahy.
Od Katherine " Spotkanie"
Był słoneczny dzień , spacerowałam sobie po łące . Po paru minutach marszu przysiadłam na większym kamieniu . Z niego można było mieć ładny widok na łąkę , kiedy tak siedziałam zauważyłam jak coś biegło między trawą i zostawiało za sobą długi ślad . Powoli zakradłam się od tyłu , jako pierwsze na myśl wpadło mi że to jakiś zając , ale się myliłam . Zaskoczyłam ofiarę od tyłu i skoczyłam , okazało się że był to Fallen Angel .
- O hej , przepraszam że tak naskoczyłam ale myślałam że to jakiś zając . -powiedziałam .
- Nie no wszystko w porządku , co tu robisz ?.
- A wysiadywałam sobie na kamieniu kiedy ty tu przebiegłeś i dalszy ciąg zdarzeń znasz - uśmiechnełam się i usiadłam na przeciwko niego .
Był słoneczny dzień , spacerowałam sobie po łące . Po paru minutach marszu przysiadłam na większym kamieniu . Z niego można było mieć ładny widok na łąkę , kiedy tak siedziałam zauważyłam jak coś biegło między trawą i zostawiało za sobą długi ślad . Powoli zakradłam się od tyłu , jako pierwsze na myśl wpadło mi że to jakiś zając , ale się myliłam . Zaskoczyłam ofiarę od tyłu i skoczyłam , okazało się że był to Fallen Angel .
- O hej , przepraszam że tak naskoczyłam ale myślałam że to jakiś zając . -powiedziałam .
- Nie no wszystko w porządku , co tu robisz ?.
- A wysiadywałam sobie na kamieniu kiedy ty tu przebiegłeś i dalszy ciąg zdarzeń znasz - uśmiechnełam się i usiadłam na przeciwko niego .
poniedziałek, 27 maja 2013
Od Rosa " Niebezpieczny spacer "
Następnego dnia,kiedy poznałam Sweety,chciałam pójść do jaskini alf,ale pomyliły mi się drogi i zgubiłam się w tajemniczym miejscu...Tak,w mrocznym lesie.Szukałam drogi do watahy. Jednak słyszałam w pobliżu jakieś dźwięki..Bałam się,jednak nie chciałam być strachliwa.Spojrzałam w lewo,w ten wyszła wielka i potężna tygrysica.Powiedziała do mnie:
-Nie bój się.Jestem tygrysicą przyszłości...Chcesz znać swoją przyszłość?
-Oczywiście!-z nadzieją powiedziałam - Czy będę kiedyś miała miłość??
W sumie...Mogłabyś wypowiedzieć imię wybranka.
-Nie mogę...To ty musisz to wiedzieć...Po prostu przy jakim basiorze najszybciej bije ci serce...Muszę się już żegnać Roso...
-Ale...Ale skąd ty znasz moje imię???
-Odwróć się do tyłu.
Odwróciłam się.Gdy odwróciłam się z powrotem już jej ni było...Zniknęła.Nie wiem jak to zrobiła.Ale jeszcze nie wiem,kto będzie moim partnerem...
Następnego dnia,kiedy poznałam Sweety,chciałam pójść do jaskini alf,ale pomyliły mi się drogi i zgubiłam się w tajemniczym miejscu...Tak,w mrocznym lesie.Szukałam drogi do watahy. Jednak słyszałam w pobliżu jakieś dźwięki..Bałam się,jednak nie chciałam być strachliwa.Spojrzałam w lewo,w ten wyszła wielka i potężna tygrysica.Powiedziała do mnie:
-Nie bój się.Jestem tygrysicą przyszłości...Chcesz znać swoją przyszłość?
-Oczywiście!-z nadzieją powiedziałam - Czy będę kiedyś miała miłość??
W sumie...Mogłabyś wypowiedzieć imię wybranka.
-Nie mogę...To ty musisz to wiedzieć...Po prostu przy jakim basiorze najszybciej bije ci serce...Muszę się już żegnać Roso...
-Ale...Ale skąd ty znasz moje imię???
-Odwróć się do tyłu.
Odwróciłam się.Gdy odwróciłam się z powrotem już jej ni było...Zniknęła.Nie wiem jak to zrobiła.Ale jeszcze nie wiem,kto będzie moim partnerem...
Od Katherine " Podróż "
Pewnego dnia , kiedy znudziło mi się siedzenie w namiocie szamańskim stwierdziłam , że zwiedzę trochę okolicę . Kiedy byłam mała jedyne co mogłam zwiedzać to polana ale tylko i wyłącznie pod okiem matki i starszej siostry , miałam tego dość . W głębi ciała czułam , że jestem pewna co do wyprawy , zabrałam wszystko co potrzebne czyli sztylet , różdżkę i Damona . Stwierdziłam , że jego pomoc mi się przyda , więc zagasiłam ognisko przed namiotem , spięłam namiot i wyruszyliśmy . Minęliśmy "Magiczny las" , chwilkę tam zasiedliśmy i wyruszyliśmy dalej po drodze zebrałam parę kwiatów , które przydadzą się do uzdrowień i mikstur . Niestety jeden z potrzebnych mi kwiatów znajdował się w 'Mrocznym lesie" . Powiedziałam do Damona :
- Okej , teraz muszę cię tu zostawić , bo to niebezpieczne a nie chcę Cię narażać .
Damon z smucącą miną , lekko zaryczał i usiadł pod drzewem na końcu " Magicznego lasu" . Kiedy on wpatrywał się , ja szłam tyłem i nie widziałam nic co szło przede mną . Wtedy niechcący , wpadłam na Fallen Angel .
- Ojej , przepraszam . - lekko się uśmiechnęłam i zebrałam wysypane kwiaty .
- Nie ma sprawy - powiedział z uśmiechem .
- Katherine , co robisz w tej części lasu ? - zapytał .
- Byłem się przechadzce . A ty o tej porze gdzie idziesz ?.
- A muszę iść po kwiaty do mikstur , więc przepraszam ale się śpieszę i muszę już biegnąć zanim mnie noc zastanie . Spotkamy się jeszcze kiedyś ? . - powiedziałam z błyskiem w oczach .
- Możee ..
Po jego odpowiedzi pobiegłam dalej w głąb lasu , poszukując kwiatu Lotosu . Byłam już dość daleko , a w lesie robiło się coraz ciemniej stwierdziłam że lepiej będzie wrócić , bo las wyglądał coraz bardziej przerażająco .
Pewnego dnia , kiedy znudziło mi się siedzenie w namiocie szamańskim stwierdziłam , że zwiedzę trochę okolicę . Kiedy byłam mała jedyne co mogłam zwiedzać to polana ale tylko i wyłącznie pod okiem matki i starszej siostry , miałam tego dość . W głębi ciała czułam , że jestem pewna co do wyprawy , zabrałam wszystko co potrzebne czyli sztylet , różdżkę i Damona . Stwierdziłam , że jego pomoc mi się przyda , więc zagasiłam ognisko przed namiotem , spięłam namiot i wyruszyliśmy . Minęliśmy "Magiczny las" , chwilkę tam zasiedliśmy i wyruszyliśmy dalej po drodze zebrałam parę kwiatów , które przydadzą się do uzdrowień i mikstur . Niestety jeden z potrzebnych mi kwiatów znajdował się w 'Mrocznym lesie" . Powiedziałam do Damona :
- Okej , teraz muszę cię tu zostawić , bo to niebezpieczne a nie chcę Cię narażać .
Damon z smucącą miną , lekko zaryczał i usiadł pod drzewem na końcu " Magicznego lasu" . Kiedy on wpatrywał się , ja szłam tyłem i nie widziałam nic co szło przede mną . Wtedy niechcący , wpadłam na Fallen Angel .
- Ojej , przepraszam . - lekko się uśmiechnęłam i zebrałam wysypane kwiaty .
- Nie ma sprawy - powiedział z uśmiechem .
- Katherine , co robisz w tej części lasu ? - zapytał .
- Byłem się przechadzce . A ty o tej porze gdzie idziesz ?.
- A muszę iść po kwiaty do mikstur , więc przepraszam ale się śpieszę i muszę już biegnąć zanim mnie noc zastanie . Spotkamy się jeszcze kiedyś ? . - powiedziałam z błyskiem w oczach .
- Możee ..
Po jego odpowiedzi pobiegłam dalej w głąb lasu , poszukując kwiatu Lotosu . Byłam już dość daleko , a w lesie robiło się coraz ciemniej stwierdziłam że lepiej będzie wrócić , bo las wyglądał coraz bardziej przerażająco .
od Rosa " Nowy przyjaciel "
Obudziłam się wcześnie,niż zwykle.Zgłodniałam,więc postanowiłam coś zjeść.Po wspaniałym posiłku,zaczęłam się nudzić...Poszłam zatem do magicznego lasu.Spacerowałam sobie.Raz po razie spoglądając na zmieniającą się przyrodę.Gdy już chciałam wracać usłyszałam jakieś piski...Poszłam więc w stronę dźwięku.Nagle zobaczyłam małego,słodkiego rysia...Chociaż był taki słodziutki,to wiedziałam że coś jest nie tak.Spytałam:
-Wszystko ok?
Ona na to spojrzała na mnie i odpowiedziała:
-Ach...Gdyby życie byłoby takie łatwe...
-Co masz na myśl?
-Zgubiłam się.Nie mam pojęcia gdzie jest moja matka.ostatni raz ją widziałam podczas walki z innym rysiem...
Pomyślałam że jej matka nie żyje
-Nie martw się!Pomogę ci!
-Naprawdę???Mam na imię Sweety.
-A ja Rosa.Miło mi cię poznać.Wiesz co...Skoro nie masz gdzie się podziać,choć ze mną.
-Ale...Ale naprawdę?Dziękuję ci bardzo!Nie wiem jak ci się odwdzięczyć!
Poszłyśmy więc do domu.Tam porozmawiałyśmy ze sobą i zjadłyśmy obiad.Od tamtej pory Sweety jest moją przyjaciółką.
Obudziłam się wcześnie,niż zwykle.Zgłodniałam,więc postanowiłam coś zjeść.Po wspaniałym posiłku,zaczęłam się nudzić...Poszłam zatem do magicznego lasu.Spacerowałam sobie.Raz po razie spoglądając na zmieniającą się przyrodę.Gdy już chciałam wracać usłyszałam jakieś piski...Poszłam więc w stronę dźwięku.Nagle zobaczyłam małego,słodkiego rysia...Chociaż był taki słodziutki,to wiedziałam że coś jest nie tak.Spytałam:
-Wszystko ok?
Ona na to spojrzała na mnie i odpowiedziała:
-Ach...Gdyby życie byłoby takie łatwe...
-Co masz na myśl?
-Zgubiłam się.Nie mam pojęcia gdzie jest moja matka.ostatni raz ją widziałam podczas walki z innym rysiem...
Pomyślałam że jej matka nie żyje
-Nie martw się!Pomogę ci!
-Naprawdę???Mam na imię Sweety.
-A ja Rosa.Miło mi cię poznać.Wiesz co...Skoro nie masz gdzie się podziać,choć ze mną.
-Ale...Ale naprawdę?Dziękuję ci bardzo!Nie wiem jak ci się odwdzięczyć!
Poszłyśmy więc do domu.Tam porozmawiałyśmy ze sobą i zjadłyśmy obiad.Od tamtej pory Sweety jest moją przyjaciółką.
niedziela, 26 maja 2013
sobota, 25 maja 2013
Od Helen "Rysia...
Obudziłam się dziś bardzo wcześnie... Zjadłam posiłek i poszłam na poranny spacer. Lubię takie spacery. Ptaki śpiewały, a słońce wstawało. Rosa była na trawie, a z drzew, spadała woda z wieczornego deszczu. Świerszcze jeszcze grały serenadę. Nagle usłyszałam piski. Zaczęłam biec w stronę pisków. Kiedy przebyłam walkę z dużymi chwastami zobaczyłam myszkę. Wyglądała tak :
- Hej malutka. Czy coś się stało? - spytałam. Myszka spojrzała na mnie i pisnęła :
- Nazywam się Rysia... Obudziłam się tutaj... Nie wiem co się stało... - pisnęła myszka.
- Ja nazywam się Helen. Zabiorę Cię do mojego domu. - odparłam. Schyliłam się nad myszką, a ona wskoczyła mi na głowę. Kiedy wróciłam do jaskini, położyłam myszkę na moim łóżku (futrze) i spytałam :
- Co lubisz jeść? - spytałam.
- Mlecze, ser lub trawę. - odpowiedziała cichutko Rysia.
- Mlecze mówisz? Zaraz wrócę! - krzyknęłam, po czym pobiegłam na łąkę. (...) Kiedy wróciłam do jaskini, dałam Rysi mlecze i zrobiłam jej łóżeczko z futerka. Rysia wcinała, aż jej małe uszka trzęsły się.
- Mieszkałaś z ludźmi? - spytałam nachylając się do małej myszki.
- Tak. - chrupała myszka. - Mieszkałam w klatce. - więzieniu dla myszek... Właścicielka dawała mi tylko trawę i parę kropelek wody. Kiedy nie było jej kilka godzin, jakaś pani zadbała o mnie. Bardzo tą panią lubiałam, lecz kiedy właścicielka znów wracała.... Było piekło. Tak było przez kilka miesięcy, aż właśnie obudziłam się w dużej trawie. - dokończyła myszka, chrupiąc mleczami.
- Och... To okropne! Gdybym zobaczyła tą dziewczynę.... Rozszarpałam bym ją! Ludzie to najgorsze stworzenie! - powiedziałam zła.
- Uspokój się. Na szczęście już mam spokój i mam Ciebie. Ale chwila, chwila... Ty mnie rozumiesz? - spytała myszka.
- No taak... Rozumiem cie, a co?
Myszka spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Nie zjesz MNIE?! - podskoczyła myszka.
- Niee! Ja nie jej myszy. Chyba, że króliki.... - westchnęłam.
- Uff... - westchnęła myszka, po czym położyła się.- Zdrzemnę się... Ach! - ziewnęła.
- Dobranoc Rysiu... - pocałowałam małą koleżankę. Ukryłam ją w pokoiku i poszłam coś upolować. (...) O 13 poszłam popływać nad wodospad. Wspięłam się na górę, po czym skoczyłam. Zrobiłam obrót i skoczyłam na wiewióra. - czyli rozłożona w locie. Uderzyłam w wodę, a po chwili wypłynęłam z głębokiej wody. Nabrałam dużo powietrza i zanurkowałam. Podziwiałam kolorowy, podwodny świat wodospadu. Woda była czysta, a słońce przedzierało się przez pianę. Neonki, sumy i wiele, wiele innych, kolorowych ryb nadawały wodnemu światu sensu. Nagle zobaczyłam, że coś spadło do wody. Było to coś dużego. Podpłynęłam do obiektu, jednak ono uciekło. Miało skrzydła, bo jedno uderzyło mnie w twarz. Szybko wypłynęłam i nabrałam powietrza. Popatrzałam w niebo, ale nie było nic, a nic. Niebo był czyściutkie. Podpłynęłam do brzegu, ususzyłam się i pobiegłam truchcikiem do alfy. Lubiałam pogawędki, więc odwiedziłam alfę. Siedziała przy alfie Tysia i Andromea. We czwórkę rozmawiałyśmy przez dużo czasu. (...) Wieczorem wróciłam do domu. Była jakaś 21-22. Kiedy weszłam do jaskini myszka pisknęła i podleciała szybko do mnie. Rysia przytulała się do mnie i opowiadała mi co się jej śniło. Uśmiałam się przy niej... Miała prze śmieszną przygodę! Potem jeszcze coś przegryzłam i poszłam spać. A Rysia... Skryła się pod moją grzywką! Poczułam małe łaskotanie... Zachichotałam, a Rysia, zasnęła.
Od tamtego czasu, Rysia - mała myszka, jest moją dobrą koleżanką (;
Obudziłam się dziś bardzo wcześnie... Zjadłam posiłek i poszłam na poranny spacer. Lubię takie spacery. Ptaki śpiewały, a słońce wstawało. Rosa była na trawie, a z drzew, spadała woda z wieczornego deszczu. Świerszcze jeszcze grały serenadę. Nagle usłyszałam piski. Zaczęłam biec w stronę pisków. Kiedy przebyłam walkę z dużymi chwastami zobaczyłam myszkę. Wyglądała tak :
- Hej malutka. Czy coś się stało? - spytałam. Myszka spojrzała na mnie i pisnęła :
- Nazywam się Rysia... Obudziłam się tutaj... Nie wiem co się stało... - pisnęła myszka.
- Ja nazywam się Helen. Zabiorę Cię do mojego domu. - odparłam. Schyliłam się nad myszką, a ona wskoczyła mi na głowę. Kiedy wróciłam do jaskini, położyłam myszkę na moim łóżku (futrze) i spytałam :
- Co lubisz jeść? - spytałam.
- Mlecze, ser lub trawę. - odpowiedziała cichutko Rysia.
- Mlecze mówisz? Zaraz wrócę! - krzyknęłam, po czym pobiegłam na łąkę. (...) Kiedy wróciłam do jaskini, dałam Rysi mlecze i zrobiłam jej łóżeczko z futerka. Rysia wcinała, aż jej małe uszka trzęsły się.
- Mieszkałaś z ludźmi? - spytałam nachylając się do małej myszki.
- Tak. - chrupała myszka. - Mieszkałam w klatce. - więzieniu dla myszek... Właścicielka dawała mi tylko trawę i parę kropelek wody. Kiedy nie było jej kilka godzin, jakaś pani zadbała o mnie. Bardzo tą panią lubiałam, lecz kiedy właścicielka znów wracała.... Było piekło. Tak było przez kilka miesięcy, aż właśnie obudziłam się w dużej trawie. - dokończyła myszka, chrupiąc mleczami.
- Och... To okropne! Gdybym zobaczyła tą dziewczynę.... Rozszarpałam bym ją! Ludzie to najgorsze stworzenie! - powiedziałam zła.
- Uspokój się. Na szczęście już mam spokój i mam Ciebie. Ale chwila, chwila... Ty mnie rozumiesz? - spytała myszka.
- No taak... Rozumiem cie, a co?
Myszka spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Nie zjesz MNIE?! - podskoczyła myszka.
- Niee! Ja nie jej myszy. Chyba, że króliki.... - westchnęłam.
- Uff... - westchnęła myszka, po czym położyła się.- Zdrzemnę się... Ach! - ziewnęła.
- Dobranoc Rysiu... - pocałowałam małą koleżankę. Ukryłam ją w pokoiku i poszłam coś upolować. (...) O 13 poszłam popływać nad wodospad. Wspięłam się na górę, po czym skoczyłam. Zrobiłam obrót i skoczyłam na wiewióra. - czyli rozłożona w locie. Uderzyłam w wodę, a po chwili wypłynęłam z głębokiej wody. Nabrałam dużo powietrza i zanurkowałam. Podziwiałam kolorowy, podwodny świat wodospadu. Woda była czysta, a słońce przedzierało się przez pianę. Neonki, sumy i wiele, wiele innych, kolorowych ryb nadawały wodnemu światu sensu. Nagle zobaczyłam, że coś spadło do wody. Było to coś dużego. Podpłynęłam do obiektu, jednak ono uciekło. Miało skrzydła, bo jedno uderzyło mnie w twarz. Szybko wypłynęłam i nabrałam powietrza. Popatrzałam w niebo, ale nie było nic, a nic. Niebo był czyściutkie. Podpłynęłam do brzegu, ususzyłam się i pobiegłam truchcikiem do alfy. Lubiałam pogawędki, więc odwiedziłam alfę. Siedziała przy alfie Tysia i Andromea. We czwórkę rozmawiałyśmy przez dużo czasu. (...) Wieczorem wróciłam do domu. Była jakaś 21-22. Kiedy weszłam do jaskini myszka pisknęła i podleciała szybko do mnie. Rysia przytulała się do mnie i opowiadała mi co się jej śniło. Uśmiałam się przy niej... Miała prze śmieszną przygodę! Potem jeszcze coś przegryzłam i poszłam spać. A Rysia... Skryła się pod moją grzywką! Poczułam małe łaskotanie... Zachichotałam, a Rysia, zasnęła.
Od tamtego czasu, Rysia - mała myszka, jest moją dobrą koleżanką (;
Subskrybuj:
Posty (Atom)