Zauważyłam, że Moon ogarnia żądza krwi, ale nie mogłam nic poradzić. Po chwili stała się bezlitosną istotą, której jedynym sensem życia było mordowanie. Pozabijała wszystkich naszych przeciwników. Po czym wbiegła dalej w głąb budowli. Od razu rzuciłam się w pogoń za nią. W tym ciele mogłyśmy poruszać się o wiele szybciej. Zauważyłam jak Moon wpada do któregoś pomieszczenia, a zaraz potem dobiegły stamtąd: psychiczny śmiech oraz odgłosy podrzynanego gardła. W chwilę później zapadła zupełna cisza. Weszłam do tego pomieszczenia. Moon w swej normalnej postaci płakała w kącie. Na środku sali leżał łowca z poderżniętym gardłem. Ja także przybrałam swą normalną postać.
- Moon spokojnie - powiedziałam do zalewającej się łzami wadery
<Moon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz