Poszłyśmy korytarze. Schodził coraz niżej. W końcu dotarłyśmy do drzwi na jego końcu. Zajrzałam przez nie. Widok dla kogoś innego byłby zapewne straszny, ale nie dla mnie. Nie takie rzeczy już widziałam. Na posadzce było pełno krwi. Łowca był przykuty łańcuchem do ściany. Słychać było co chwilę uderzenia bata. Pytali się go o coś. Ale on nie wiedział nic na ten temat.
- Wchodzę tam - powiedziałam do Moon
- Lepiej wejdźmy tam razem - odpowiedziałam
- Nie... - powiedziałam - Mam tam pewny dług.
Nie czekając dłużej weszłam tam. Łowca i stworzenie jednocześnie na mnie spojrzeli.
- No proszę, proszę - powiedziało stworzenie z batem - a kogo ja tu widzę
- Dobrze wiesz po czemu tu jestem - odparłam
- Ach tak nasz mały dług - stwór zaśmiał się szyderczo
- A może tym razem spróbujesz grać uczciwie, co? - powiedziałam z pogardą
Akurat w tej chwili Moon tu weszła.
- I kto to mówi, ja jestem sam, a ty masz koleżaneczkę - powiedział
- Zaraz Cię zabiję i to się wreszcie skończy - powiedziałam
<Moon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz