Szliśmy spokojnie spacerkiem, podziwiając uroki lata. Nawet nie zauważyliśmy, jak daleko jesteśmy od watahy.
- Karmin...- zaczęła Serafin-Wiesz, gdzie jesteśmy?
- Nie bardzo, ale wiem skąd przyszliśmy. Z powrotem nie powinno być problemu.- uspokoiłem waderę widząc jej lekkie zdenerwowanie.
Serafin odetchnęła głęboko. Szliśmy dalej. W oddali słychać było szum wody. Byliśmy coraz bliżej miejsca pochodzenia dźwięku. Weszliśmy tu:
- Karmin, patrz jak tu pięknie!- krzyknęła Serafin.
- Prawda...- przytaknąłem.
Nagle poczułem silne pchnięcie. Wpadłem do wody z wielkim pluskiem. To Serafin mnie popchnęła. Patrzyłem teraz jak wadera wije się ze śmiechu. Tarzała się po trawie chichocząc w najlepsze.
Pociągnąłem ją za nogę i po chwili była już przy mnie, w wodzie.
< Serafin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz