-No to trzeba to nadrobić.-Powiedziałem.-Chyba możemy się gdzieś wybrać, może wprowadzimy jakieś zmiany?-Zacząłem się zastanawiać.
Laura najwidoczniej zdziwiła się, bo nie wiedziałam, o co mi konkretniej chodziło.
-Ale... Co ty masz na myśli?-Pytała.
-No nie wiem... Dzieci już są dorosłe, wiec możemy jakoś pomyśleć o naszej dalszej przyszłości, o tym, co będziemy robić, czy się na starość zajmiemy, bo nawet nie wyobrażam sobie statycznego trybu życia...-Zacząłem.
Teraz już cała rodzina patrzyła na mnie jak na idiotę.
-Tato, no wiesz, jak chcesz mieć coś do roboty, to może namów mamę na następny miot szczeniąt..-Zasugerował z drwiną w głosie.
-Haha, bardzo śmieszne synu, ale to ty możesz się o jakieś maluchy postarać, wiesz.-Odgryzłem się.
-Nie, na razie się niczego nie spodziewam.-Oznajmił niby tak bez celu.
-No wiesz, ty nie, ale Katsie, nie wiadomo... Chociaż z jednej strony, nie chcę być jeszcze nazywana babcią...-Dodała Laura.
-Ugh, skończcie te pogaduchy, bo jeszcze tu jakieś przedszkole nam z nudów tu urządzicie.-Powiedziała zażenowana Lisa.
(Laura?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz